Wyprawa rowerowa: Małe Koło Bałtyku na raty
Niemcy, Dania, Szwecja
Całe Koło Bałtyku, czyli trasa rowerowa Eurovelo nr 10 ma 7980 km. W czasie, prawie dwutygodniowej, wyprawy z Gdyni do Gdyni przejeżdżamy na rowerach tylko - 624 km. „Raty” były bardzo różne: z Gdyni prom do Rostocku, dalej - rower, prom do Malmö, pociąg do Kopenhagi i Ystad, rower, prom z Karlskrony do Gdyni.
Przed wyjazdem, jak zwykle, robię generalny przegląd mojego Gianta. Szczególną uwagę zwracam na obręcze i szprychy, gdyż jazda z sakwami po wyboistych leśnych drogach może sprawić niemiłą niespodziankę. W bagażu, oprócz ubrań, drobnych narzędzi oraz niewielkiego zapasu prowiantu zabieramy również sprzęt biwakowy. W Gdyni we dwaj wjeżdżamy na rowerach do ładowni promu linii Finnlines, który popłynie do Rostocku.
Po kilkunastogodzinnym nocnym rejsie, spędzonym w wygodnej kabinie, statek rano przybija do nabrzeża. Jedziemy wzdłuż rzeki Warnow w kierunku dominującej nad miastem wieży kościoła Św. Piotra. Z tarasu na wysokości 45 metrów widzimy marinę oraz niemal całe miasto z kościołami Św. Mikołaja i Mariackim. Kościół Mariacki wpisany jest w Europejski Szlak Gotyku Ceglanego. Projekt ten współfinansowany przez Unię Europejską obejmuje obiekty w Niemczech, Polsce, Szwecji, Danii oraz na Litwie, Łotwie i w Estonii.
Z Rostoku dojeżdżamy na klif Wilhelmshöhe skąd zaczyna się „rowerowanie” wzdłuż morza. Ze ścieżki wyznaczonej niemal równolegle do brzegu przez cały czas będziemy widzieli morze.
Bałtyk zawsze po prawej stronie – tak więc w czasie wyprawy nawigacja będzie wyjątkowo prosta.
Po noclegu na campingu Meshendorf jedziemy w kierunku Wismaru. Kolejny odcinek jest nieco oddalony od morza. W przeważającej części prowadzi oddzielonym od ruchu samochodowego traktem.
Od czasu do czasu są miejsca do odpoczynku pod daszkiem – to na wypadek deszczu.
Nad Zatoką Wismarską nocujemy na bardzo dobrze wyposażonym i urządzonym kempingu Zierow.
Dalej trasa prowadzi bliżej morza. W kolejnym kurorcie Boltenhagen jedziemy główną promenadą wzdłuż kilkukilometrowej plaży z setkami koszy.
Następny odcinek jest bardziej wymagający ze względu na ukształtowanie terenu. Długie męczące podjazdy przeplatają się z równie długimi zjazdami dającymi chwile wytchnienia. Najwyższe wzniesienia mają ponad 35 m n.p.m. Co kilkaset metrów jest ścieżka do plaży, niestety kamieniste dno nie zachęca do kąpieli.
Dzień w Lubece, spędzamy na zwiedzaniu miasta z jego symbolami Bramą Holsztyńską i Kościołem Mariackim. Podczas festynu na placu obok Ratusza jemy klasyczną niemiecką przekąskę „carrywursta”, a na deser – słynne marcepany - w pobliskiej Café Nideregger.
Późnym wieczorem okrętujemy się na promie Finnlines w Travemuende, a ranek wita nas już w Malmö, gdzie prom zamieniamy na pociąg do Kopenhagi. Turyści zmotoryzowani mogą sami przejechać mostem przez cieśninę Øresund, rowerzyści niestety nie. Przeprawa, oddana do użytku w 2000 roku, składa się z mostu (7845 m), sztucznej wyspy (4055 m) i tunelu (3510 m). Pociągi z Malmö odjeżdżają co 20 minut i nie ma w nich tłoku. W środkowej części składu jest duży przedział na rowery ze specjalnymi pasami do ich zamocowania.
Kopenhaga jest miastem wyjątkowo przyjaznym dla rowerzystów. Dotyczy to nie tylko rozbudowanej sieci ścieżek rowerowych, parkingów, ale również życzliwych kierowców. Generalnie ruch samochodowy, rowerowy i pieszy są od siebie oddzielone. Na wielu skrzyżowaniach, są dla wszystkich oddzielne światła sygnalizacyjne.
Jedziemy do dzielnicy Christianshavn, aby z 95 metrowej wieży barokowego kościoła Zbawiciela
(Vor Frelsers Kirke) zobaczyć panoramę miasta. Na sam szczyt wieży, przypominającej gigantyczny korkociąg, prowadzi wąska i stroma zewnętrzna pochylnia.
Oglądamy panoramę Kopenhagi – stąd dokładnie widać imponujący most, którym niedawno przyjechaliśmy ze Szwecji oraz charakterystyczne budowle i kanały.
Kanał Nyhavn (Nowy Port) jest jednym z najczęściej odwiedzanych przez turystów miejsc. Sprawiają to kolorowe fasady kamienic, zacumowane lub leniwie płynące jachty, możliwość biesiadowania w małych tawernach oraz występy ulicznych grajków.
Kolejnymi miejscami obowiązkowo odwiedzanymi przez turystów są plac obok Ratusza ze 106 metrową wieżą widokową oraz pomnik Hansa Christiana Andersena zwracającego głowę w kierunku Tivoli. Leżący w samym centrum park rozrywki Tivoli ma około 9 hektarów. Rocznie odwiedzany jest przez ponad 4 miliony osób, spędzających czas w lunaparku, na koncertach oraz w barach i restauracjach. Ostatni wieczór w Kopenhadze spędzamy właśnie w Tivoli na występie Joe Cockera
Szwecja jest kolejną „ratą” małego Koła Bałtyku. Z Kopenhagi jedziemy pociągiem do Malmö, gdzie oglądamy kościół Św. Piotra i Zamek. Warto zobaczyć Tuning Torso, ten najwyższy budynek w Szwecji ma 190 m i jest jednocześnie jednym z najwyższych budynków mieszkalnych w Europie. Został wybudowany w latach 2001 - 2005. Ta niezwykła budowla, z kolejnymi kondygnacjami przekręconymi w stosunku do siebie o kilkanaście stopni i zewnętrznymi elementami konstrukcji – w zależności od oświetlenia i kierunku patrzenia wygląda, jak żagiel, „krzywa wieża” lub wielkie wiertło.
Z Malmö do Ystad jedziemy pociągiem, aby skrócić czas zaplanowanej na 2 tygodnie wyprawy.
Stąd zaczynamy kolejna ratę rowerową wzdłuż Bałtyku. Z Ystad wyruszamy do Karlskrony. Cały czas jedziemy wzdłuż morza, raz bliżej, a raz dalej, morze będzie na południu lub na wschodzie, ale zawsze po prawej stronie.
Zatrzymujemy się w Kåseberga, gdzie jest jedna z marin czynna tylko w okresie letnim. Bary rybne, wędzarnie i sklepy z upominkami przyciągają więcej turystów zmotoryzowanych niż żeglarzy.
Na masztach powiewają oprócz polskiej flagi najbliższych sąsiadów: niemiecka, duńska i oczywiście szwedzka.
Główną atrakcją tej okolicy jest, szczyt pobliskiego 40 metrowego klifu, z kompleksem 59 bloków skalnych ułożonych w kształcie łodzi. Ales Stenar jest największym w Szwecji konturem łodzi ułożonym z kamieni – ma 67 m długości i 19 m szerokości. Przypuszczalnie powstał około 1000 - 1500 lat temu. Istnieje wiele teorii nt. pochodzenia tajemniczego kręgu. Niektóre z nich twierdzą, że jest to miejsce pochówku, inne że miejscem kultu religijnego wyznawców słońca.
Nocleg spędzamy na kampingu w okolicy Löderusps, który położony jest tuż obok piaszczystej plaży. Spotykamy tam dwie rodziny z Poznania, które wraz z małymi dziećmi przemierzają na rowerach południową Szwecję. Podczas wspólnej kolacji opowiadamy o tej i poprzednich rowerowych wyprawach, rano robimy pamiątkowe zdjęcie i życzymy „szerokości”.
Kilkanaście kilometrów na północ od Simirshamn jest kolejny rezerwat Stenshuved, co po polsku znaczy „kamienna głowa”. Ta głowa to położona nad samym morzem wielka góra o wysokości 97 m.
Ze jej szczytu widać rozciągające się na dole wybrzeże, bezkresne morze oraz odległy o kilkadziesiąt kilometrów Bornholm. Całkowicie odmiennych wrażeń doznajemy u podnóża góry prowadząc rowery po zbitych z desek trapach nad leśnymi moczarami
Kolejny odcinek do Karlshamn pokonujemy asfaltowymi ścieżkami rowerowymi, które w większości biegną równolegle do jezdni. Pobyt w Karlshamn wspominamy bardzo mile. Mamy trochę czasu na przejażdżkę po mieście, wizytę w muzeum regionalnym i na wieży kościelnej, z której widać okolicę. Z żalem opuszczamy malowniczo położony i wygodny dla turystów rowerowych kamping
W Karlskronie obowiązkowo zwiedzamy Muzeum Marynarki Wojennej (Marinmuseum), które jest największą atrakcją miasta. W nowym budynku oddanym do użytku w 1997 roku, jest m.in. kolekcja XVIII wiecznych modeli okrętów, prezentacja metod ich budowy oraz wyposażenie. Fragment pokładu żaglowca, naturalnych wymiarów, wraz załogą pokazuje warunki życia i prowadzenia bitwy na morzu. Przy sąsiadującym z muzeum nabrzeżu cumują zabytkowe kutry torpedowe, trałowiec i fregata żaglowa z 1900 roku.
Przed wyjazdem do odległego około 10 km portu, mamy jeszcze czas, aby posiedzieć na rynku w Karlskronie i przejechać głównymi ulicami miasta. Wieczorem jesteśmy już na pokładzie promu Stena Line, który do Gdyni płynie około 12 godzin.
Tekst i zdjęcia: Paweł i Wojciech Choina