Previous następna
Nr 5/2012 ...
Nr 4/2012 ...
Nr 3/2012 ...
Nr 1-2/2012 ...
nr 12/2011 ...
Nr 11/2011 ...
Nr 8-10 ...
Nr 7/2011 ...
Nr 6/2011 ...
Nr 5/2011 ...
Nr 3-4/2011 ...
Nr 1-2/2011 ...
Nr 9/2010 ...
Nr 7-8/2010 ...
Nr 6/2010 ...
Nr 5/2010 ...
Nr 3-4/2010 ...
Nr 1-2/2010 ...
Nr 12/2009 ...
Nr 11/2009 ...
Nr 10/2009 ...
Nr 9/2009 ...
Nr 7-8/2009 ...
Nr 6/2009 ...
Nr 5/2009 ...
NR 3/2009 ...
Nr 2/2009 ...
Nr 1/2009 ...

Wieczór Fraszek

10690241 744329195620961 3381663015585187726 n

Od Marty Polak dowiaduję się, że będzie wieczór autorski Pana Waldemara Krupowicza – przyjedziesz?

Postaram się i będę – odpowiadam.

Jest kilka przyczyn dla których chcę wziąć udział w wieczorze. Najważniejsza: lubię czytać, a jeszcze bardziej słuchać recytacji fraszek.

Dlaczego fraszki? Odpowiedź jest prosta jak potrójna ósemka. Spróbujcie ułożyć i zmieścić w dwu- lub trzech wersach treść poematu. Odwołuję się do klasyka.. Skazany na zesłanie Poeta zarabiał jako urzędnik. Wysłany do oceny szkód po pladze szarańczy napisał taki oto raport:

Szarańcza

Leciała, leciała – siadła

Siedziała, siedziała – wszystko zjadła

I znowu poleciała.

                                                  (A.S. Puszkin – Tłumaczenie Juliana Tuwima) 

    Pierwszy raz tę fraszkę usłyszałem bardzo dawno z ust Pani Aleksandry Śląskiej. Dwoje znanych Aktorów, Ona i Pan Jan Kurnakowicz przyszli do szkoły i recytowali wiersze dla dziatwy szkolnej. Wymagający wielu stron dramatyczny raport urzędnika zmieścił się w czterech linijkach. Fraszka jako gatunek literacki wzbudziła moją ciekawość.

219m

       A więc 16 stycznia br. przyjeżdżam na Brodwino. Przyzwyczajony do gdańskich trudności, parkuję w prowizorycznym miejscu, pytam przechodniów gdzie można spokojnie zaparkować. Grzeczna odpowiedź brzmi wszędzie: miejsca mamy dość. Z duszą na ramieniu parkuję na pierwszym wolnym miejscu. Wchodzę na pięterko.

To tu, w Filii nr 7 Biblioteki Sopockiej ma odbyć się wieczór autorski Pana Waldemara Krupowicza. Gdy wchodzę do salki na zapleczu witam się z Panią Wiesławą Wiśniewską - kierowniczką filiinr 7. Jest też Marta Polak - wydawca fraszek. Zostaję przedstawiony pani kierowniczce filii. Pani lekko się denerwuje brakiem publiczności, oboje pocieszamy ją jak możemy. Przychodzi główny bohater wieczoru. Chwila rozmowy. 

Pan Waldemar jest autorem dwóch książek: „Fraszki Waldemara”oraz „Fraszki na bis”, które ukazały się w Wydawnictwie Koziorożec Marty Polak. Z dumą wspomina, że wkrótce odbędzie się jego spotkanie z młodzieżą w liceum Topolówka, którego jest absolwentem.

Idziemy do sali głównej. Tam czeka nas miła niespodzianka, publiczność dopisała. Wśród przybyłych gości jest też bliska rodzina Autora. To jest siła Internetu. Przeczytali, że ma być spotkanie i postanowili zrobić bohaterowi miłą niespodziankę.

222m

226m

Główne osoby wieczoru siadają na honorowym miejscu. Autor wyjmuje swój słynny notes i zaczyna odczytywać swoje fraszki: 

    Na początku mojego występu

    chcę aby Państwo wiedzieli:

    Proszę w trakcie wychodzić

    cicho, żeby nie budzić tych

    co posnęli.

 W chwilach gdy przerywa dla odpoczynku, głos przejmuje Pani Marta. Fraszki są celne:

     Zachodzi pełna zgoda,

     że jedyną rzeczą, która zawsze

     dopisuje lub nie

     jest pogoda.

229m

 Czas jest nieubłagany i mija bardzo szybko, zbyt szybko:

      Przedłużając mój żywot

      odwołuję się do wymówki,

      że czekam na tańsze,

last minute pochówki.

230m

 Wieczór zbliża się do końca. Tu jeszcze jedna z fraszek Waldemara Krupowicza:

      Starsza pani pytana

      jak się trzyma powiedziała

      że dobrze i o każdej porze,

      ale dodała, że już puścić się

niestety nie może.

239m

 

231m

 Publiczność jest zadowolona, roześmiana, dziękuje za spotkanie. Jeszcze pomagamy przy gaszeniu świateł, powoli rozchodzimy się do domów zadowoleni z miłego wieczoru, spędzonego z twórcą najtrudniejszej formy literatury.

Jan Przęczek

opal copy