Previous następna
Nr 5/2012 ...
Nr 4/2012 ...
Nr 3/2012 ...
Nr 1-2/2012 ...
nr 12/2011 ...
Nr 11/2011 ...
Nr 8-10 ...
Nr 7/2011 ...
Nr 6/2011 ...
Nr 5/2011 ...
Nr 3-4/2011 ...
Nr 1-2/2011 ...
Nr 9/2010 ...
Nr 7-8/2010 ...
Nr 6/2010 ...
Nr 5/2010 ...
Nr 3-4/2010 ...
Nr 1-2/2010 ...
Nr 12/2009 ...
Nr 11/2009 ...
Nr 10/2009 ...
Nr 9/2009 ...
Nr 7-8/2009 ...
Nr 6/2009 ...
Nr 5/2009 ...
NR 3/2009 ...
Nr 2/2009 ...
Nr 1/2009 ...

Anna Kapusta - Baśń o Potworze Kapuchu

Dla Dobrego Uszatka, żeby Mu nie było smutno

Był sobie raz Potwór Kapuch. Na początku nie wiedział, że jest potworem, dopiero potem postanowił nim być. Potwór Kapuch urodził się niepotwornie, choć potwornie nikt nie chciał tych narodzin. Urodził się więc sam jako cud narodzin bez woli matki i zainteresowania ojca. Po prostu pewnego dnia przyszedł sam na świat i bardzo się zdziwił, że żyje. Wszystko go na tym świecie dziwiło i cieszyło. Sam nauczył się czytać. Kochał wędrówki. Kochał wiedzieć. Potwór rósł sobie bez powodu i bez celu. Żył, żeby się dowiadywać i rozumieć. Najbardziej lubił wiedzieć to, co trudno było zrozumieć.

Kiedy zadawał pytania, wtedy dowiadywał się, że jest prawdziwym potworem. Kiedyś wpadł na pomysł, że dobrze jest być potworem i zachowywać się potwornie. Wtedy wiadomo, że nikt go nie lubi i nie dowie się o jego największej potworności. Odkrycie tego nauczyło go zbierania wszystkich potworności świata. Uczył się krzyczeć, obrażać, przeklinać. Wtedy czuł się panem własnej potworności i nie bał tych, którzy nie są potworami. Wędrował po świecie i potworniał radośnie. W potworności było bezpiecznie. Nikt nie mógł podejść zbyt blisko, a – jak wiadomo – potwory znikają, kiedy się je oswoi. Potwór Kapuch wiedział więc, że nie może dać się oswoić, bo przestałby istnieć. Pewnego dnia szedł jak zwykle ścieżką swej potworności i stała się rzecz, której potwory nie lubią najbardziej. Na ścieżce tej spotkał Misia Uszatka. Miś był miękki, ciepły i miał dobre, misiowe oczy. Potwór Kapuch tak bardzo zaciekawił się Misiem, że podszedł zbyt blisko, a raczej pozwolił, żeby Miś mówił mu prosto do ucha. Miś Uszatek powiedział Kapuchowi kilka zaklęć, których potwór nie znał w swej potworności. Najbardziej przerażające było to, że Potwór Kapuch umie potwornieć nie tylko nie potwornie, ale i radośnie. Teraz przestanę istnieć – pomyślał przerażony Kapuch. Pozwoliłem Misiowi wypowiedzieć dobre, niepotworne słowa. To już koniec. I Kapuch prawie umarł porażony. Jeśli Miś odkryje, że wcale nie chcę być potworem, będzie za późno, bo przestanę istnieć na pewno. Takie myśli rozsadzały głowę Kapucha. Zaczął więc planować ucieczkę w przetrwanie. Najpierw urwał Misiowi oba uszka. Płakał przy tym niewidzialnymi łzami, ale trzymał się dzielnie własnej potworności. Potem wydłubał Misiowi oczy, żeby nie widział w nich już więcej niepotwornego dobra, które rozpuszcza potwory w niebyt. Następnie wyrwał Misiowi język, żeby Miś nie mógł nigdy mówić do niego: Jesteś dobrym, małym Kapuszkiem, nie boję się ciebie. Po tym wszystkim Kapuch uciekł do domu i płakał. Bardzo chciał przytulić się do Misia, ale wiedział, że wtedy Miś odkryłby jego braki w potworności. Skądś dowiedział się, że Misie słyszą nawet przez niciane szwy. Zaczął więc mówić Misiowi najgorsze potworności świata. Wszystkie, których się naczył w czasie wędrówek po świecie. Mówił Misiowi, że go zabije, choć całym rozpadającym się potworem chciał widzieć Misia żywego. Opowiadał Misiowi, z jaką przyjemnością rozpruwał już inne misie, choć nigdy żadnego nie dotknął. Wypędzał Misia najbardziej wtedy, kiedy tak bardzo potrzebował jego misiowego ciepła. Zmęczył się biedny Potwór Kapuch okropnie. A Miś dalej nie poddawał się w rozpuszczaniu potworoności. A to potwory boli najbardziej, bo nie potrafią one przecież być niepotworne. Wszystkie te zabiegi na nic się nie zdały. Miś Uszatek nie zniknął i nadal, ostatkiem sił, przytulał Potwora Kapucha mimo, że ten wylewał już na niego nawet jaskrawe farby, żeby zniszczyć jego ciepłe i miękkie futerko. Na końcu bajki o potworności Potwór Kapuch rozpłakał się całą swoją potwornością. Płakał i płakał, bo wiedział już, że dłużej nie będzie potworem. Wypłakał wszystkie plany potworności. Wypluł wszystkie potworne słowa. Płakał już tylko. Zniknął ze świata potworów, przestał wędrować i zadawać pytania. Wtedy zamienił się w końcu w kałużę łez. Przestał istnieć, bo przestał być potworem. Okazało się, że kałuża była magicznym źródełkiem. Wypływały z niej tęczowe łzy. Po Potworze Kapuchu nie zostało śladu. Natomiast Miś Uszatek, który opłakiwany przez Kapucha znalazł się w samym środku źródełka odkrył ze zdumieniem, że wcale nie jest Misiem. Bardzo się zdziwił, kiedy okazał się sam przed sobą prawdziwym niedźwiedziem. Nie potrzebował już pluszu, uszek, szwów i kamizelki. Hasał po ścieżkach świata i czuł się świetnie. W końcu końców odkrył, że nie pamięta wcale, co łączyło go ze śmiesznym Uszatkiem. Tym bardziej więc nie pamiętał żadnego Potwora Kapucha i nie miał pojęcia, co robił w źródełku, które płynęło coraz nowszymi, tęczowymi łzami. Odtąd potworów nie ma już na świecie. Są tylko ciepłe, tęczowe kałuże wybijające źródełkami. Nie ma też już żadnych Misiów Uszatków, które potwory mogłyby potwornić. Nie ma już potworów, więc i Misie Uszatki są tylko Misiami Uszatkami. Miękkimi, ciepłymi, z misiowymi oczami. Misie Uszatki mieszkają w bajkach dla dzieci i nie zamieniają się w żadne niedźwiedzie. Nikt tego już od nich nie wymaga, bo nikt nie spotka już potwornego Potwora Kapucha. Jeśli jego potworność istnieje, to płynie już tylko lekkością tęczowych źródełek. Ludzie w tych kałużach zanurzają gumowe buty i cieszą się z deszczu. Nie boją się już nieistniejących potworów. Potwory nie istnieją, więc nie muszą ani potwornieć ze strachu ani płakać. Skoro nie istnieją, to nie muszą i przeklinać własnego istnienia. Odtąd świat jest potworny nieobecnością potworów. Na szczęście nikt nigdy nie płakał za Potworem Kapuchem, więc i nikt nie wie, że istniał. Opowiedział mi o nim jeden nieoswojony niedźwiedź, któremu się przyśniło, że chciałby być kiedyś Misiem Uszatkiem, nawet jeśli musiałby spotkać Potwóra Kapucha. Potwornego, potworniejącego i szukającego siebie w swej największej potworności. Czy mówił prawdę? Nie wiem. Wątpię, żeby niedźwiedź naprawdę mógł chcieć być pluszowym Misiem. A najbardziej wątpię, że mógłby chcieć spotkać Potwora Kapucha. Bo i po co?

Jeziorko

tekst i zdjęcie Anna Kapusta

Jestem. Powidoki (2014)

Anna Kapusta (biogram biblioterapeutyczny)

Badaczka, autorka książek naukowych i literackich. W roku 2011 opublikowała książkę biblioterapeutyczną dla kobiet Listy do skały (proza poetycka, Kraków 2011) rekomendowaną przez Stowarzyszenie Nowej Psychologii w Krakowie jako materiał literacki wspierający psychoterapię i rozwój osobisty kobiet. Od tego czasu pisze i publikuje autorskie utwory biblioterapeutyczne, m. in. Fałdy świata (proza poetycka, Kraków 2013), Embrion (poezja, Kraków 2013), Psychostazja (poezja, Kraków 2013). Przygotowuje do druku prozatorskie i poetyckie teksty biblioterapeutyczne poświęcone zagadnieniu uważności. Ukończyła Kurs Bajkoterapii (warsztaty metodyczne, certyfikat: Wojewódzka Biblioteka Pedagogiczna w Krakowie, 2014) oraz Kursu Biblioterapii (kurs doskonalący, certyfikat: Uniwersytet Pedagogiczny w Krakowie, certyfikat: Polskie Towarzystwo Biblioterapeutyczne, 2015).Portret Anny Kapusty rys. Joanna Marzecka

Portret Anny Kapusty, rysowała Joanna Marzęcka

 

opal copy