Previous następna
Nr 5/2012 ...
Nr 4/2012 ...
Nr 3/2012 ...
Nr 1-2/2012 ...
nr 12/2011 ...
Nr 11/2011 ...
Nr 8-10 ...
Nr 7/2011 ...
Nr 6/2011 ...
Nr 5/2011 ...
Nr 3-4/2011 ...
Nr 1-2/2011 ...
Nr 9/2010 ...
Nr 7-8/2010 ...
Nr 6/2010 ...
Nr 5/2010 ...
Nr 3-4/2010 ...
Nr 1-2/2010 ...
Nr 12/2009 ...
Nr 11/2009 ...
Nr 10/2009 ...
Nr 9/2009 ...
Nr 7-8/2009 ...
Nr 6/2009 ...
Nr 5/2009 ...
NR 3/2009 ...
Nr 2/2009 ...
Nr 1/2009 ...

Wywiad z Bogusławem Morką

Koncert „Jose Cura i jego goście” w Sopocie

W dniu 14 czerwca 2014 roku o godzinie 20.00 w Operze Leśnej w Sopocie odbędzie się koncert „Jose Cura i jego goście”. Zapowiada się wspaniałe wydarzenie i wielka gratka dla miłośników arii operowych, operetkowych i pięknych głosów. Na scenie obok Jose Cury wystąpi znakomity polski tenor Bogusław Morka oraz Agnieszka Kozłowska - sopran, solistka Warszawskiej Opery Kameralnej. 

 

Boguslaw Morka monolit press4

A oto co na moje pytania odpowiedział Bogusław Morka, będący jednocześnie dyrektorem artystycznym tego koncertu:

Jak powstał pomysł zorganizowania tego koncertu?

To było takie nagłe, spontaniczne olśnienie. Pomyślałem - przyszedł już czas - trzeba działać. Od samego początku obserwowałem rozwój kariery tego znakomitego tenora z wielkim podziwem dla niego, a przede wszystkim jego zdolności wokalnych i aktorskich. Ujęła mnie jego przepiękna, ciepła barwa głosu, co u tenora dramatycznego nieczęsto się zdarza. Postanowiłem skontaktować się z Jose Curą poprzez jego managera i udało się. Jose Cura odpowiedział TAK na moje zaproszenie, z czego ogromnie się cieszę.

 

Jaka orkiestra będzie akompaniować? Jaki będzie program koncertu?

Bogaty! Zachwyci nawet najbardziej wymagającego melomana, gdyż znajdą się w nim perły muzyki operowej, operetkowej i estradowej. Aria Cavardossiego z opery Tosca, Czardasz Maricy czy Besame Mucho oraz wiele innych, których nie zdradzę. Jednak uchylę rąbka tajemnicy i powiem, że swoje utwory wykonam pod batutą maestro Jose Cury. Akompaniować nam będzie Orkiestra Symfoniczna Filharmonii Bałtyckiej.

Jest Pan również dyrektorem artystycznym czerwcowego koncertu w Operze Leśnej. Co należy do Pana zadań?

Do moich zadań jako dyrektora artystycznego tego wielkiego przedsięwzięcia należy przede wszystkim to aby maestro Jose Cura miał wszystko przygotowane perfekcyjnie od strony muzycznej tzn. doskonały stan materiałów nutowych do prób z orkiestrą, przygotowanie orkiestry do prób z maestro Jose Curą. Stworzenie programu artystycznego w porozumieniu z maestro Jose Curą, który dałby wiele radości nie tylko artystom, ale przede wszystkim melomanom. Zadbanie o jak najlepszy nastrój podczas prób i na koncercie.

 

W 1992 roku występował Pan z Placido Domingo, a już wkrótce wspólny koncert z Jose Curą. Jakie uczucia towarzyszą takim występom ze sławami światowej klasy?

Ach! To ciągle jest we mnie, to niesamowite przeżycie mojego wejścia na scenę, gdzie czekał już na mnie wielki Domingo aby wykonać w duecie jeden z najbardziej brawurowych duetów operowych dwóch tenorów Malcolma i Macduffa z opery Macbeth. Pamiętam, że podczas mojego marszu na scenę miałem nogi jak z waty i jedną myśl w głowie - "Boże - spraw niechżeż odezwie mi się głos". I odezwał się tak, że Placido Domingo pogratulował mi serdecznie, a publiczność nie chciała puścić nas ze sceny.

Jeśli chodzi o występ na jednej scenie z Jose Curą w Sopocie to myślę, że będzie to już zupełnie inne przeżycie - przeżycie dojrzałego artysty z bagażem wykonania wielu premier operowych i operetkowych w Polsce i na świecie, występów estradowych i telewizyjnych. Na pewno będzie to dla mnie wielki zaszczyt stanąć u boku jednego z najbardziej znanych i lubianych tenorów świata, a zarazem wielkiego artysty i dyrygenta, pod batutą którego zaśpiewam. Powiem tak - recenzję z tego spotkania dam już po wszystkim.

 

Świetnie, trzymam za słowo!

Od jak dawna zna pan Jose Curę? Co Pan najbardziej w nim ceni?

Jose Curę znam od samego początku jego zaistnienia na scenie operowej (ok. 20 lat). Śledziłem jego piękną karierę zachwycając się zarazem niespotykaną barwą tego bohaterskiego tenora. Zawsze był i będzie dla mnie przykładem perfekcjonizmu, nie tylko jako śpiewak, ale też jako aktor, muzyk i dyrygent.

 

Czy ma Pan kolejne, wspólne plany z Jose Curą?

Co do kolejnych planów to powiem, że są. Ale na razie ich nie zdradzę, żeby nie zapeszyć.

 

Ma Pan wielkie grono wielbicieli i wielbicielek, do których przyznaję i ja należę. Co Pana najbardziej cieszy w kontaktach ze słuchaczami?

W Polsce mamy wspaniałą publiczność, która potrafi docenić prawdziwą i wielką sztukę. Często reakcja publiczności wpływa na kształt i nastrój koncertu, a owacje na stojąco podczas finału świadczą o cudownej współpracy z obu stron.

 

W 2014 roku obchodzi Pan 30-lecie swojej kariery. Czy planuje Pan jakieś specjalne koncerty z okazji tego jubileuszu? I jak można podsumować te lata?

Tak! Czas płynie nieubłaganie. To już 30 lat mojej pracy artystycznej poczynając od debiutu w Łucji z Lammermour w 1984 roku w Operze Narodowej w Warszawie. Okres ten obfitował w ciężką pracę i wielkie wydarzenia artystyczne z moim udziałem.

 

Jakie były te najważniejsze wydarzenia?

Były to wielkie premiery - Teatr Wielki Opera Narodowa „La Traviata” - Alfredo, „Hrabina” - Kazimierz, „Nabucco” - Ismael, „Fedora” - Loris Ipanov, „Madame Butterfly” - Pinkerton, „Macbeth” – Macduff.

 

Na pewno wiele było pięknych, niezapomnianych chwil...

Tak! Podczas tournee po Europie w Teatrze Operowym w Heilbronn po wykonaniu arii Macduffa z opery „Macbeth” publiczność zmusiła mnie do bisowania tej arii, co jest precedensem podczas grania spektaklu. Nigdy nie zapomnę też premiery Borysa Godunowa w Amfiteatrze na 10 tysięcy ludzi pod Akropolem w Grecji. Po godzinie dwudziestej temperatura dochodziła do 45 stopni Celsjusza, a ja i moi koledzy musieliśmy śpiewać w kostiumach futrzanych ważących od 10 do 15 kg. Postać Kniazia Szujskiego śpiewana przeze mnie została nagrodzona gorącymi owacjami na stojąco za artyzm i pot wylany podczas spektaklu.

 

W Pana karierze na pewno ważne były też występy w Teatrze „Roma”...

Tak, kiedy Teatr Muzyczny „Roma” objął Pan Bogusław Kaczyński jako dyrektor zaprosił mnie do bardzo owocnej współpracy. Podczas jego rządów zaśpiewałem wszystkie premiery operetek („Baron Cygański” - Barinkay, „Księżniczka Czardasza” - Książę Edwin, „Ptasznik z Tyrolu” - Adam, „Wesoła Wdówka” - Hrabia Daniłło). Przez długie miesiące grania tych spektakli Teatr „Roma” pękał w szwach i ciężko było o bilety (chyba, że u konika).

 

A współpraca z radiem i telewizją, nagrania płytowe?

Brałem udział w bezpośrednich transmisjach radiowych i telewizyjnych z wielkimi dyrygentami jak Stefan Rachoń, Henryk Debich, Ilia Stupel, Andrzej Straszyński.

Dokonałem wielu nagrań płytowych z orkiestrą Radia Łódź i orkiestrą Filharmonii Olsztyńskiej.

Mogę powiedzieć, że mam bogatą dyskografię: „Twoim jest serce me”, „Pardon madame” (duety), „Koncert Tenorów Polskich”, „Najpiękniejsze kolędy”, „Solidarni” (pieśni patriotyczne).

Natomiast krążki "Bogusław Morka i przyjaciele", "O sole mio" i "Be my love" to płyty wydane z Polskim Radiem, które w krótkim czasie osiągnęły status złotych i platynowych.

 

O tak, mogę potwierdzić. Mam dwie z tych płyt i ta muzyka jest piękna, a Pana głos brzmi wspaniale. To wielka muzyczna uczta.

Podsumowaliśmy trzydzieści lat Pana pracy artystycznej, a jakie są dalsze plany?

Jestem dyrektorem artystycznym Agencji "Bel Canto", którą prowadzę wraz z żoną Kingą, organizując koncerty w kraju i za granicą.

Obecnie znów podejmuję rękawicę i przyjmuję wyzwanie, gdyż wielu moich fanów pyta o dalsze koncerty. Wraz z moją żoną jesteśmy w trakcie przygotowań do dużej trasy koncertowej we wszystkich największych miastach Polski i nie tylko (nie wykluczamy zagranicy). Będzie to specjalna trasa - niezapomniane wydarzenie dla nas i wielbicieli tej sztuki.

W sumie przez te lata zaśpiewałem setki koncertów i spektakli w kraju i za granicą. Zjechałem kulę ziemską wzdłuż i wszerz. A co mi się nie udało to jedynie to, że nie zaśpiewałem dla Eskimosów. Czuję się artystą szczęśliwym i spełnionym.

 

To wspaniałe słowa. Gratuluję!

Chciałabym jeszcze zapytać co zmieniło się w Pana życiu od naszego ostatniego wywiadu w listopadzie 2010 roku? Czy otrzymał Pan jakieś szczególnie dobre wiadomości?

Przede wszystkim to, że jeszcze bardziej pokochałem moją żonę, która jest moją tarczą i wreszcie zamieszkaliśmy w naszym pierwszym domu w moich ukochanych górach.

Pozdrawiam moich fanów i zapraszam 14 czerwca na koncert do Sopotu!

 

Życzę wielu takich dobrych wiadomości, udanego koncertu w Operze Leśnej oraz zrealizowania wszystkich planów i zamierzeń. Dziękuję za rozmowę.

Pytania zadawała Marta Polak

 

Organizatorem koncertu „Jose Cura i jego goście” jest Agencja Monolit.

Bilety: http://monolitart.com.pl/

Jose Cura plakat net

opal copy