Previous następna
Nr 5/2012 ...
Nr 4/2012 ...
Nr 3/2012 ...
Nr 1-2/2012 ...
nr 12/2011 ...
Nr 11/2011 ...
Nr 8-10 ...
Nr 7/2011 ...
Nr 6/2011 ...
Nr 5/2011 ...
Nr 3-4/2011 ...
Nr 1-2/2011 ...
Nr 9/2010 ...
Nr 7-8/2010 ...
Nr 6/2010 ...
Nr 5/2010 ...
Nr 3-4/2010 ...
Nr 1-2/2010 ...
Nr 12/2009 ...
Nr 11/2009 ...
Nr 10/2009 ...
Nr 9/2009 ...
Nr 7-8/2009 ...
Nr 6/2009 ...
Nr 5/2009 ...
NR 3/2009 ...
Nr 2/2009 ...
Nr 1/2009 ...

Rowerowe bezpieczeństwo

W Sopocie do 10 kilometrów na godzinę ograniczono rowerzystom prędkość na kilku odcinkach nadmorskiej ścieżki rowerowej. Na odcinkach, na których występuje największy ruch pieszych, tj. przy Sopockim Klubie Żeglarskim, Grand Hotelu i Łazienkach Południowych. Decyzję taką podjął prezydent Sopotu Jacek Karnowski, który nie stroni od czynnego uprawiania sportu i sam często jeździ rowerem.
rower ograniczenie predkosci

Swoją decyzję uzasadnia tym, że w letniej stolicy Polski największą ilość wypadków i zgłoszeń na pogotowie, w ilości ponad 80 procent, powodują rowerzyści. W kilku przypadkach doszło nawet do bardzo poważnych kontuzji i uszczerbków na zdrowiu. I to zarówno ze strony pieszych jak i rowerzystów. Powodem jest zbyt szybka jazda rowerzystów po wąskiej ścieżce służącej raczej do rekreacji, a nie do ścigania się z nadmierną prędkością. Tylko w lipcu tego roku sopockie pogotowie ratunkowe odnotowało siedem przypadków potrącenia na ścieżce rowerowej. A przecież w kilku miejscach w pasie nadmorskim znajduje się ona tuż obok deptaka.

Fot. Włodzimierz Amerski 018m

Rowerzystom ograniczenie prędkości nie spodobało się, i w ramach protestu zorganizowali masowy przejazd z Sopotu do Gdańska, w ilości około 150 jednośladów. Poruszali się w żółwim tempie, co by oznaczało, że ścieżkę można pokonywać powoli. Tym samym zaprzeczyli sobie, że przy jeździe o ograniczonej prędkości do 10 km/godz, będzie się spadało z roweru... tracąc równowagę.

Prezydent Sopotu do tego protestu odniósł się z zadowoleniem, bo dzięki też temu wreszcie zaczęto głośno mówić o potrzebie zachowania bezpieczeństwa na ścieżkach rowerowych. Nie może być tak nadal, że niektórzy rowerzyści stanowią poważne zagrożenie. Uważają, że wszyscy mają im ustępować z wąskiej ścieżki, bo oni są ich władcami, nadmiernie się rozpędzając.

Od czasu jak rozgorzała w mediach ożywiona dyskusja na ten temat, policja na wysokości Brzeźna niedawno dokonała pomiarów prędkości rowerzystów. Średnia wynosiła od 20 do 30 km/godz, ale był też rekordzista jadący z prędkością 59 km/godz. I to na ścieżce z której korzysta wiele innych osób, głównie starszych wiekiem, nie mających już tak szybkiego refleksu, aby choćby ustąpić i zjechać na bok. Przez ścieżkę przekracza również wielu plażowiczów, w tym wbiegające dzieci jeszcze nie obeznane z zasadami ruchu drogowego.

Jednak po wprowadzonym ograniczeniu ruchu opinie są podzielone. Krytycy mówią, że za wolno i nie ma sensu, bo i tak nakazu nie będzie można wyegzekwować. Ciekawe rozumowanie?
Z kolei zwolennicy ograniczenia prędkości cieszą się twierdząc, że niektórzy rowerzyści istotnie również w ramach wyścigów pędzą po nadmorskiej ścieżce na złamanie karku i nie zważają uwagi na pieszych. Jeżdżą bez kasków na głowach. Nie respektują czerwonych świateł i znaku STOP. Jeśli gdzieś się im istotnie spieszy, to mają przecież równoległe główne drogi.

BORNHOLM 2009 051mNa Bornholm latem masowo udają się Polacy, aby bezpiecznie po wytyczonych i doskonale oznakowanych ścieżkach objechać duńską wyspę na rowerach. Dokonałem tego kilkakrotnie i nie napotkałem pędzących ile sił w nogach rowerzystów. Chyba, że są organizowane coroczne międzynarodowe zawody wokół wyspy. Tam jakoś podporządkowujemy się tamtejszym niepisanym wymogom. Na Bornholmie jest również doskonałe oznakowanie niemal przy każdym skrzyżowaniu. Podobnie jest w Skandynawii i w Niemczech. W tych państwach jest o wiele większa kultura jazdy. Protestujący rowerzyści może w kwestii lepszego oznakowania złożą stosowne petycje do władz Trójmiasta, aby i u nas było podobnie. Tym bardziej, że ścieżek nam przybywa z każdym rokiem i w Gdańsku spośród polskich miast mamy ich najwięcej, bo już ponad 90 km.

Zdajmy sobie sprawę z tego, co jest ważniejsze, pędzący rowerzyści tuż obok spacerujących licznych turystów, czy ich bezpieczeństwo? A jest jeszcze inna bolączka, ponieważ wielu rowerzystów „wcina” się na trzeciego przy wyprzedzaniu. Tak, jakby nie można było na chwilę wyhamować i przepuścić jadącego z przeciwka. Rowerzyści ponadto nie sygnalizują i nie wystawiają ręki przy skrętach. W świadomości wielu rowerzystów siedzenie na jednośladzie jest wyrazem poczucia się ze wszech miar wolnym człowiekiem. Istotą, która na nic nie musi zważać, niczemu się nie musi podporządkowywać...  

Wła-49

Zdjęcia; Włodzimierz Amerski

opal copy