Previous następna
Nr 5/2012 ...
Nr 4/2012 ...
Nr 3/2012 ...
Nr 1-2/2012 ...
nr 12/2011 ...
Nr 11/2011 ...
Nr 8-10 ...
Nr 7/2011 ...
Nr 6/2011 ...
Nr 5/2011 ...
Nr 3-4/2011 ...
Nr 1-2/2011 ...
Nr 9/2010 ...
Nr 7-8/2010 ...
Nr 6/2010 ...
Nr 5/2010 ...
Nr 3-4/2010 ...
Nr 1-2/2010 ...
Nr 12/2009 ...
Nr 11/2009 ...
Nr 10/2009 ...
Nr 9/2009 ...
Nr 7-8/2009 ...
Nr 6/2009 ...
Nr 5/2009 ...
NR 3/2009 ...
Nr 2/2009 ...
Nr 1/2009 ...

Noc Sztuki w grodzie nad Motławą

Kilkanaście różnych imprez w ramach Nocy Sztuki zaproponowano uczestnikom IV Światowego Zjazdu Gdańszczan, jak i licznym gościom 754 Jarmarku św. Dominika. Zjazd trwał przez trzy dni, od piątku 25 lipca do niedzieli 27 lipca, ale jedynie w sobotę 26 lipca, w dzień również otwarcia jarmarku, w godzinach od 19.00 do 1.00 w nocy można było m.in. zapoznać się z życiem gdańszczan i historią 300 lat tego hanzeatyckiego miasta. W tym celu dla ciekawskich oraz zainteresowanych historią wybrano trzy miejsca znaczące dla ponad tysiącletniego grodu nad Motławą.

I tak na dziedzińcach Ratusza Głównego Miasta, Domu Uphagena oraz Muzeum Bursztynu w Katowni, były odgrywane scenki historyczne inspirowane codziennym życiem gdańszczan z różnych epok. W autentycznych, historycznych, nocnych sceneriach 18 rekonstruktorów z Garnizonu Gdańsk przedstawiało żywe obrazy opierające się na udokumentowanych obyczajach.

 

Fot. W. Amerski 084

 

I tak w Ratuszu Głównego Miasta były to dyskusje sądowe i handlowe prowadzone w kancelarii urzędnika miejskiego z XVII wieku. W tej dziedzinie społecznego życia prym wiedli oczywiście panowie.

 

Fot. W. Amerski 215

 

Tylko panie można było oglądać w Domu Uphagena przy ulicy Długiej 12 i naocznie zobaczyć ich wykwintne toalety, jak i posiłek XVIII-wiecznego mieszczaństwa. Jedną z siedmiu mieszczanek była Justyna Kieczmer (na zdjęciu pierwsza z lewej) mieszkanka Rumi, studentka Wydziału Historii Uniwersytetu Gdańskiego. Jak nam powiedziała, dobrowolnie zapisała się do Garnizonu Gdańskiego, bo dzięki osobistemu uczestniczeniu w różnych scenkach z poprzednich epok, bardziej ją to rozwija. A będzie też procentowało w jej przyszłym zawodzie nauczycielki historii. Obecnie jest na etapie pisania pracy licencjackiej na temat średniowiecznych łaźni. Sama własnoręcznie skroiła i wyszyła strój mieszczki, w którym bardzo dobrze się czuje. Opisała nam szczegółowo, co jak się nazywa z mieszczańskiej garderoby i jak trudno było dobrać odpowiedni materiał i nici. Nie przeszkadzało jej, że odgrywała rolę służącej pani w Domu Uphagena, należącego onegdaj do zamożnego kupcy i rajcy gdańskiego Jana Uphagena. Obecnie jedynej w Polsce i jednej z niewielu w Europie kamienic mieszczańskich z XVIII wieku.

 

Fot. W. Amerski 247

 

Natomiast tylko jedna kobieta i to siedząca w areszcie za kratkami i kajdankami na rękach oraz pięciu wojskowych z okresu epoki napoleońskiej można było oglądać na dziedzińcu Muzeum Bursztynu mieszczącym się w byłej Katowni. Tutaj znajdował się punkt kontrolny żołnierzy i nie wiedzieć czemu w nim właśnie karę odbywała, bez jedzenia i picia drobnej postury kobieta. Wojskowi byli na tyle bezduszni, że sami się objadali kiełbasą, chlebem ze smalcem i kwaszonymi ogórkami, a uwięzioną domagającą się choćby coś do picia, co chwila słownie poskramiali. Bardziej litościwi okazywali się być przypadkowi widzowie, którzy uwięzionej, nieco szalonej z rozpaczy kobiecie, podawali... plastikowe butelki wody.

 

Wła-49

Fot. Włodzimierz Amerski

 

opal copy