Previous następna
Nr 5/2012 ...
Nr 4/2012 ...
Nr 3/2012 ...
Nr 1-2/2012 ...
nr 12/2011 ...
Nr 11/2011 ...
Nr 8-10 ...
Nr 7/2011 ...
Nr 6/2011 ...
Nr 5/2011 ...
Nr 3-4/2011 ...
Nr 1-2/2011 ...
Nr 9/2010 ...
Nr 7-8/2010 ...
Nr 6/2010 ...
Nr 5/2010 ...
Nr 3-4/2010 ...
Nr 1-2/2010 ...
Nr 12/2009 ...
Nr 11/2009 ...
Nr 10/2009 ...
Nr 9/2009 ...
Nr 7-8/2009 ...
Nr 6/2009 ...
Nr 5/2009 ...
NR 3/2009 ...
Nr 2/2009 ...
Nr 1/2009 ...

Książka o polskich latarniach morskich

 

Wartym odnotowania jest fakt przekazania do rąk czytelnika nowej morskiej pozycji autorstwa Antoniego Komorowskiego, Iwony Pietkiewicz i Adama Szulczewskiego pt. „Morskie drogowskazy polskiego wybrzeża”.

Jest to niemal monumentalne dzieło dotyczące latarń morskich na terenie polskiego wybrzeża. Różne były losy polskich ziem, a co za tym idzie i polskiego wybrzeża.

120_120_productGfx_f1ae895cd2bbf24dfda58a6c424bd068

Doprawdy trudno dzisiaj powiedzieć, które kawałki wybrzeża i kiedy należały do Polski, Niemiec czy Rosji. Ale czyje by one nie były, to jak tylko rozpoczęła się żegluga morska, w tym i bałtycka na masową skalę, zaczęły wzdłuż wybrzeża powstawać znaki nawigacyjne ułatwiające żeglarzom w miarę bezpieczne poruszanie się po tych wodach. Po znakach dziennych zaczęło przybywać coraz więcej znaków nocnych nazwanych później morskimi laternami.

A już XIX wiek, to budowa stałych wysokich stalowych czy murowanych konstrukcji dających światło sygnalizacyjne statkom i ich kapitanom. Najpierw olejowe, trochę później gazowe. Na początku XX wieku na morskie latarnie zawitała elektryczność. W różnych kolejach losu różnie je budowano. Większość z nich jest pochodzenia niemieckiego. Ale na próżno szukać jakiegoś większego podobieństwa pomiędzy nimi. Każda latarnia jest inna, każda ma swoją niepowtarzalną historię. W większości budowano przy nich stacje ratownictwa brzegowego oraz małą infrastrukturę socjalną. Na terenie tych latarń mieszkali latarnicy z rodzinami, a zawód ten przechodził z pokolenia na pokolenie.

W książce, o której piszę, jest absolutnie wszystko. Są dokładne historie każdej z tych budowli, terminy remontów i zmian źródła światła, nazwiska latarników od chwili uruchomienia do dnia dzisiejszego, są dokumenty z niemieckich archiwów i obecna ich sytuacja. Jest to naprawdę fascynująca lektura dla ludzi zainteresowanych sprawami morza oraz sprawami turystyki, bowiem większość tych latarń to swoiste muzea udostępnione turystom do zwiedzania.

Tak więc kupcie tę książkę i zabierzcie ze sobą na wakacje nad morze, bo gdziekolwiek będziecie na polskim wybrzeżu, to na pewno w waszym pobliżu będzie jakaś latarnia morska, którą koniecznie trzeba zobaczyć. 

Michał Dąbrowski

opal copy