II Dycha nad Wisłą
Przy wyjątkowo niskim stanie wód królowej naszych rzek, dyscypliną sportu cieszącą się największą frekwencją i zainteresowaniem podczas II Pomorskiego Święta Wisły, stała się Druga Dycha nad Wisłą. A konkretnie bieg na dystansie 10 km, którego trasa wiodła krętymi uliczkami Tczewa i nadwiślańskim bulwarem. Do tego biegu przystąpiło 350 osób, znacznie więcej niż rok wcześniej.
Tym razem pobiegli reprezentanci kraju, na starcie, jak przystało dla utytułowanych zawodników, ustawieni w pierwszym szeregu, co znacznie podniosło rangę Tczewskiej Dychy.
Uczestnicy biegu do ostatniej chwili czasu startu w różny sposób rozciągali swoje mięśnie, aby odpowiednio przygotować się do czekającego ich fizycznego wysiłku.
Inni robili sobie przed startem na tle zabytkowego mostu wspólne pamiątkowe zdjęcia, jak np. zawodnicy zrzeszeni w sportowym klubie Biegający Tczew.
Wspólny start odbył się tuż przy starym moście lisewskim. Poprzedziło go jednak kilka rozmówek przeprowadzonych przez głównego organizatora imprezy Ryszarda Różyckiego z co bardziej znanymi biegaczami. Do nich zalicza się m.in. 66-letni Antoni Cichończuk z Floty Gdynia (ur. 2.11.1949 r.), kilkakrotny mistrz świata weteranów w maratonie. Pochwalił się, że niedawno temu 16 sierpnia wygrał maraton na 21. MŚ Weteranów w Lyon we Francji. W mistrzostwach tych brało udział około 8 tys. zawodników z 98 krajów. On zaczął biegać mając 55 lat i ma już na swoim koncie wiele sportowych tytułów i 34 zwycięskie medale. To mistrz nad mistrzami, który dzięki czynnemu życiu fizycznemu wygrał też walkę z rakiem. Pobiegnie m.in. 20 września w Brzozie w V Biegu Trzeźwości.
Imprezę biegową otworzył starosta powiatu tczewskiego Tadeusz Dzwonkowski, w towarzystwie posła ziemi tczewskiej Jana Kulasa, (na zdjęciu z lewej), himalaisty uczestnika maratonów pod Mount Everestem Roberta Celińskiego (został włączony do programu LOTTO EXTREME promującego niezwykłe wyzwania Polaków z pogranicza sportu) i dyrektora generalnego zamku i hotelu w Gniewie Macieja Krefta (na zdjęciu w żółtej koszulce), którego wystrzał ze sportowego pistoletu był sygnałem do rozpoczęcia biegu.
Po pokonaniu 10 km, jako pierwszy na metę wbiegł Arkadiusz Gardzielewski (klub RZEŻĘCIN Rzeżęcin) z czasem 0:30:24 (na powyższym zdjęciu), a drugi był Łukasz Kujawski z Żukowa, czas 0:31:25 min.
Jako trzeci linię mety pokonał Mateusz Niemczyk z Kociewskiego Klubu Biegacza w Starogardzie Gdańskim, uzyskując czas 0:32:07 min. Na powyższym zdjęciu otrzymuje medal od jedynej kobiety wśród licznych VIP-ów Elżbiety Zaręby, reprezentującej miasto Gdańsk.
Niemczyk powiedział nam, że na początku biegło się pod wiatr, a następnie krętymi uliczkami Tczewa. Po około 5 km od startu, trasa prowadziła po wąskiej bardzo nagrzanej od słońca asfaltowej uliczce i odczuwało się wrażenie piekarniczego pieca. Rekompensatą była 3-km końcówka, podążaniem do mety nadwiślańskim bulwarem z lekkim spadkiem i cudownymi widokami na piaszczyste łachy wystające z dna wyschniętej Wisły. Niemczyk po raz pierwszy wystartował w drugiej tczewskiej dysze, podobnie jak wielu innych zawodników. Uznał, że jest do doskonałe przetarcie przed krajowymi eliminacjami do 22. Mistrzostw Europy w Biegach Przełajowych, które odbędą się 13 grudnia we Francji.
Spośród kobiet, jak było do przewidzenia, z lekkością wygrała, w open będąca 10 na mecie, aktualna rekordzistka kraju na tym dystansie 30-letnia Dominika Nowakowska z klubu Lębork Główczewscy, uzyskując czas 0:35:56 min. W rozmowie z Ryszardem Różyckim powiedziała, że chętnie przyjeżdża do Tczewa, bo mieszka tutaj jej brat. Trasa jest bardzo urozmaicona, kręta, wręcz pagórkowata, wymagająca doskonałego przygotowania do jej pokonania w dobrym czasie. Biegło się ciężko w upale przy temperaturze około 30 st. C. Po raz pierwszy pobiegła w tczewskiej dysze, traktując to jako przygotowania do mistrzostw Polski, a w perspektywie do przyszłorocznych igrzysk olimpijskich w Rio de Janeiro.
Warunki pogodowe istotnie dały się we znaki biegaczom, bo wpadali na metę bardzo wyczerpani, a po jej minięciu natychmiast sięgali po plastikowe kubeczki wypełnione wodą.
Organizatorzy tuż przy mecie pod namiotem zapewnili dla najbardziej zmęczonych zawodników masaż nóg, z czego skorzystało wiele osób.
Zbigniewa Tochę, biegacza ze Skórcza chyba widział niemal każdy, kto startował w imprezach biegowych na Pomorzu. Długa, siwa broda, to atrybut tego niezwykle pozytywnego weterana biegowego, który obiecał za rok zawitać na trzeciej wiślanej dysze w Tczewie.
W tczewskiej dysze wzięli też udział dwaj zawodnicy z Warszawy - Artur Kobuszewski i Marcin Danielewski, którzy mieli na koszulkach wypisane hasła: „Biegowy Wariat, lub „Bieganie pozytywny nałóg”. W rozmowie z Ryszardem Różyckim powiedzieli, że stolica kraju może się uczyć od Tczewa w sprawnym organizowaniu takich imprez zwłaszcza biegowych.
Miło było patrzeć, jak na metę trzymając się za dłonie wbiegło małżeństwo z Gdańska Andrzej i Katarzyna Janczak, którzy będąc już na emeryturze uznali, że wspólne bieganie i udział w zawodach jest doskonałym sposobem na emeryckie życie. Wspólnie też zdawali czipy przyczepione do butów, które rejestrują uzyskane czasy na mecie. Na powyższym zdjęciu obok małżeństwa stoi najstarszy uczestnik biegu 81-letni Stanisław Niwiński. Jest obecnie najstarszym biegaczem na Pomorzu, który regularnie startuje w zawodach biegowych. Najczęściej można go spotkać na biegach z cyklu Grand Prix w Biegach Ulicznych Gdyni na dystansie 10 km, czy na parkrun Gdańsk. Swoją przygodę ze sportem zaczął już w latach 50-tych ubiegłego wieku.
Bezpośrednio po drugiej tczewskiej dysze, wywieszone zostały listy z wynikami, które jak zwykle wzbudzają duże zainteresowanie wśród uczestników biegu.
Tekst i zdjęcia: Włodzimierz Amerski