Previous następna
Nr 5/2012 ...
Nr 4/2012 ...
Nr 3/2012 ...
Nr 1-2/2012 ...
nr 12/2011 ...
Nr 11/2011 ...
Nr 8-10 ...
Nr 7/2011 ...
Nr 6/2011 ...
Nr 5/2011 ...
Nr 3-4/2011 ...
Nr 1-2/2011 ...
Nr 9/2010 ...
Nr 7-8/2010 ...
Nr 6/2010 ...
Nr 5/2010 ...
Nr 3-4/2010 ...
Nr 1-2/2010 ...
Nr 12/2009 ...
Nr 11/2009 ...
Nr 10/2009 ...
Nr 9/2009 ...
Nr 7-8/2009 ...
Nr 6/2009 ...
Nr 5/2009 ...
NR 3/2009 ...
Nr 2/2009 ...
Nr 1/2009 ...

Spotkanie z Andrzejem Mestwinem 7.02. 12 w Filii Gdańskiej

Czy lepiej jest wiedzieć  coś o poecie, pisarzu…zanim przeczyta się  to, co tworzy?

Nie znałam nigdy osobiście poetόw.

Nie wiedziałam, co to za ludzie kryją  się za słowami poezji lub prozy, ktόra trafiała w moje ręce.

Pewnie, czytało się  biografie znanych pisarzy. Czytało się informacje o książce i autorze na okładce.

Czy to zachęcało dodatkowo do przeczytania tej książki?

Hmmm...może czasami.

 421357 285432878187923 100001636397552 764212 2089837388 n

Andrzeja poznałam w ogrόdku sąsiada. Nie wiedziałam kim jest. Nie wiedziałam jakiego miał ojca.

Poznałam go jako człowieka. Zwykłego. Członka grupy, trochę zwariowanej, niegrzecznej, innej.

 Z tej grupy najbardziej spodobały mi się dziewczyny. Z Andrzejem pokłόcilam się na pierwszej imprezie. Tematem kłόtni była literatura, a raczej moje podejście do niej. Pomyslałam sobie „ ty nadęty bufonie, nie będę z toba dyskutować, skoro nie dopuszczasz innego zdania”. Władowałam go do odpowiedniej szufladki i zamknęłam.

Mineło troche czasu.

Całkiem przypadkiem trafiłam na promocję poezji w „Warzywniaku”. Jest to mała Galeria w Oliwie, w ktόrej Wspόlnota Gdańska zaczęła działać  rok temu. Tamto spotkanie prowadził  Sławomir  Płatek. To głόwnie dzięki jego umiejętności rozmowy z poetką Dorotą Ryst zainteresowały mnie takie spotkania.

Zaczęłam więc poznawać poetόw. Słuchać, co mają do powiedzenia o sobie, o swojej twόrczosci, przyglądać  się, na ile są w stanie rozebrać swoje myśli przed słuchaczami.

Nie mogłam podarować sobie spotkania z Andrzejem Mestwinem Fac. Usłyszałam go w Gdyni, w Bohema Jazz Clubie.

Program prowadził  Wojciech Boros, w dość  specyficzny, charakterystyczny sposόb, do ktόrego przywykłam. Siedziałam olśniona słowami Andrzeja. Nagle stał  się  innym człowiekiem, zupełnie rόżnym od tego, ktόrego zaszufladkowałam już wcześniej.

Głębokie przemyślenia na temat wiary, Boga, historii, miłości, własnego istnienia przekazywał w tak subtelny, a jednocześnie prowokacyjny sposόb. Prowokował do własnych przemyślen.

Czyż  to nie właśnie to jest rolą  poezji?

Modlitwa nie nasza

 

Boże spragnionych

chroń nas nazajutrz

uchroń nas od grzmotu pralki

od błysku telewizora

od krzyku radia

od bezlitosnych poborcόw

 

Opiekuj sie gdy po piwie

pod płotem, na skraju drogi

odpoczywamy

 

Gdzie jesteś – jeśliś  jeszcze

gdzieśkolwiek- w barze na rogu

imiona nasze znajdujesz na poczcie

wykręć  numer

jeśli zajęty

spuść  słuchawkę  jeśli łaska

 

Spuści nam spuści

jeszcze po jednym

prosimy Cie Panie

             424424 285432974854580 100001636397552 764215 632963056 n    395809 285433054854572 100001636397552 764218 1641918465 n   

             425148 285432931521251 100001636397552 764214 680128458 n    394016 285432534854624 100001636397552 764202 115759911 n


Andrzej rozbudził  moją  ciekawość  na tyle, że zrezygnowałam z własnych, wtorkowych zobowiazań, by usłyszeć  go jeszcze raz w Filii Gdańskiej na ul. Mariackiej 42.

Bywałam tam juz nie raz i urzekła mnie gościnność  gospodarza Zbigniewa Walczaka.

Tym razem to jednak nie on prowadził spotkanie.

Prowadzącym był  przyjaciel Andrzeja, Dariusz Wołodźko, ale przywitał nas przyjaciel rodziny, pisarz Aleksander Jurewicz. Wiersze Andrzeja doskonale wykonał  aktor Jarosław Tyrański, w jego ustach stały się  arcydziełem. Publiczność  zamarła. Zasłuchalismy się.

***

jeśli mnie pytasz

przeszłosc już  minęła

 

to pewne

przyszłość  nie nadeszła

nie wiemy z czym przyjdzie

 

co przyniesie wiatr i w ogόle

 

wszystko co mamy jest teraz

wszystko co mamy jest tutaj

 

jedyne pewne miejsce

może wystarczy na pόźniej


Zostały nam przedstawione dwa dzieła Andrzeja Mestwina: „ Być  może Coś innego” oraz „Elegie gdańskie”, ktόre przeczytał  nam sam autor.

Rozpoczęły się  pytania, dyskusja...dość  burzliwa  momentami.

Siedziałam dość  zbulwersowana tym, co się działo. Po raz pierwszy byłam świadkiem, jak ciężko może być  poecie bronić własnego JA. Jak ciężko być synem sławnego ojca. Jak wiele się od niego wymaga, jak wiele osόb oczekuje od niego potwierdzenia swoich pogladόw. Tyle tych pytań, dlaczego...

Dlaczego tak pόźno debiutujesz, dlaczego akurat takie tytuły, dlaczego o Bogu, dlaczego nie o ojcu...

Andrzej odpowiadał  rzeczowo. Nie dał  się  sprowokować. Każde jego słowo było przemyślane, jak jego poezja.

Chylę czoło  przed tym odważnym poetą.

Przedarłam się przez tłum wielbicieli, oczekujących na autograf, żeby mu powiedzieć, że cieszy mnie ogromnie fakt, że nie wiedziałam, kim jest, poznając go. Nie znałam jego ojca, jego rodziny, jego przeszłości, z ktόra musi się mierzyć. Poznałam go jako człowieka, Andrzeja Mestwina.

Warto było go poznac.

Bożena Tuszkowska

Zdjęcia wykonała Maria Bezkowska-Wołodźko

opal copy