Previous następna
Nr 5/2012 ...
Nr 4/2012 ...
Nr 3/2012 ...
Nr 1-2/2012 ...
nr 12/2011 ...
Nr 11/2011 ...
Nr 8-10 ...
Nr 7/2011 ...
Nr 6/2011 ...
Nr 5/2011 ...
Nr 3-4/2011 ...
Nr 1-2/2011 ...
Nr 9/2010 ...
Nr 7-8/2010 ...
Nr 6/2010 ...
Nr 5/2010 ...
Nr 3-4/2010 ...
Nr 1-2/2010 ...
Nr 12/2009 ...
Nr 11/2009 ...
Nr 10/2009 ...
Nr 9/2009 ...
Nr 7-8/2009 ...
Nr 6/2009 ...
Nr 5/2009 ...
NR 3/2009 ...
Nr 2/2009 ...
Nr 1/2009 ...

Co się stanie z Parkiem Grodowym?

Ogłoszono na Facebooku, że dnia 31 marca, o godzinie 16.00 przy Sopockim Inkubatorze Przedsiębiorczości Społecznej (ul. Młyńska 11) odbędzie się spacer po Parku Grodowym.  Zaproszeni zostali przedstawiciele władz miasta z Panem Prezydentem, radni, urzędnicy zajmujący się zagospodarowaniem przestrzennym, kierownictwo Grodziska, przedstawiciele MOPS.
Zawiadomiono też, że obecni będą członkowie rόżnych Stowarzyszeń związanych z miastem Sopot oraz sopocianie...
Poproszono, żeby jak najwięcej sopocian przybyło na to spotkanie.

Przeczytałam... z zainteresowaniem... i pomyślałam sobie: ciekawe miejsce, ciekawy temat... może pόjść? Ale... nie jestem przecież Sopocianką... więc może nie powinnam? Więc spytałam. Otrzymałam zachęcającą odpowiedź, więc poszłam...

Byłam tam. Właśnie wrόciłam. Zdegustowana i zła. Z głową pełną myśli.

Jakby to opisać, żeby nikogo nie obrazić... chyba się nie da :(

Wysiadłam z auta niedaleko miejsca zbiόrki. Piękny teren, jak cały Sopot właściwie. Rozglądałam się więc z zachwytem po urokliwych miejscach, otoczona wspaniałymi willami i przyrodą pόłdziką.

Dotarłam akurat w momencie, gdy spotkanie się rozpoczynało. Zaczął przemawiać pan Prezydent Sopotu, potem kierownik budowy... potem przedstawiciel MOPS...

Dowiedziałam się więc o szczytnej inicjatywie wciągnięcia bezdomnych do projektu ich aktywizacji. Już budują (pod okiem fachowcόw) swój dom, w którym kilkoro z nich zamieszka i będzie przygotowywane do życia w „normalnych warunkach”... hmmm... napisałam to w cudzysłowie, bo co oznaczają właściwie „normalne warunki”... szczegόlnie w naszym kraju... ? Ale w tym wypadku mają oznaczać to, że będą mieli swoje lokum, za które będą odpowiedzialni i tam będą uczyć się odpowiedzialności za swoje życie oraz nauczą się pracy. Do ich obowiązkόw będzie również należeć dbanie o otoczenie tego domu, które jest w tej chwili pięknym, ale bardzo zaniedbanym parkiem. Pozwolono nam wejść małymi grupkami na teren budowy... bardzo to lubię, więc zajrzałam i porozmawiałam nawet krόtko z kierownikiem budowy.

Cały projekt bardzo mi się spodobał. Tym bardziej byłam zdziwiona, że niektόrzy z zebranych rozpoczęli atak na ten pomysł...

Przeszliśmy ścieżkami parku do skansenu, należącego do Muzeum Archeologicznego...

Rozglądałam się dookoła, zanim tam dotarłam, rozmawiając z pozytywnie nastawioną do projektu Sopocianką.

Piękne miejsce, ale bardzo zaniedbane, pomyślałam sobie... Nie znoszę tego, jak las, park czy inne miejsca przeznaczone na relaks, stają się śmietniskami. Kiedy drzewa chorują, połamane... dając świadectwo swojej niemocy wobec ludzkiego wandalizmu.

Dotarliśmy do skansenu, gdzie zawarłam znajomość z czarnym kozłem, czekając na resztę spacerowiczόw.

Po środku stanął pan Prezydent, obok zastępca i dyrektor muzeum. No... i zaczęło się... Po pewnym czasie miałam skojarzenie, że prezydent jak na pręgieżu stoi, w deszczu kamieni niezadowolonych z niczego Sopocian.

„Park ma zostać taki, jakim był...” – Ale w przeszłości był zagospodarowany – potwierdził konserwator zabytkόw.

„Widocznie wcześniej nie znano jego wartości naturalnej. Ma być taki, jak teraz” – Sopocianka.

Nie będę przytaczać tu tych wszystkich dialogόw, bo to bez sensu... przypominały mi metodę mojego św. pamięci teścia, który bardzo lubił dyskutować i zmieniał zdanie w momencie, gdy już przekonał przeciwnika.

Zastanowiło mnie, dlaczego było na tym spotkaniu tak mało ludzi młodych. Rozejrzałam się dookoła i stwierdziłam, że większość uczestnikόw jest starsza ode mnie, a przecież ja jestem już starszą panią... przynajmniej jeśli chodzi o metrykę :)

Ta cecha bronienia się przed zmianami jest charakterystyczna dla ludzi starszych. Też już ją powoli u siebie odkrywam :) Zawsze ją miałam, ale wzmaga się z wiekiem.

Ale to ciągłe szukanie czegoś, do czego się można przyczepić, doprowadza mnie tutaj do pasji !

Cokolwiek by nasze „niechciane władze” wymyśliły, reszta uzna to za niewłaściwe. Zastanawia mnie, po co ich w takim razie wybrali? Mόwienie komuś ciągle, że ma być gospodarzem ( co dziś wielokrotnie usłyszałam pod adresem Prezydenta Sopotu), a jednocześnie usilne wtrącanie mu się do rządzenia, nazywane niby demokracją, jest czymś zupełnie niezrozumiałym dla mnie.

Z radością byłam zawsze gospodynią w moim domu, brałam pod uwagę życzenia, upodobania moich gości i starałam się zrobić wszystko, żeby byli zadowoleni. Ale to ja decydowałam o tym, co zrobię i jak. Wybrali mnie, żeby u mnie zagościć, ale to ja zdecydowałam, jak ich ugoszczę. Nie chciałabym takich gości, którzy mi dokładnie mόwia co i jak mam robić. Mogą mnie potem rozliczyć i więcej mnie nie wybrać :)

Owszem... wiem... to coś innego... no i przez lata nauczeni, że rόżne władze, rόżne machlojki robiły, przywykliśmy do patrzenia im na ręce. Ok. Ale... dojrzyjmy może czasem też coś dobrego w tym, co nas otacza, nie brońmy się przed zmianami... no... i dajmy może młodszym od nas decydować o przyszłości, bo to też (albo nawet w większej części) ich przyszłość...

                                                          Bożena Tuszkowska

opal copy