Previous następna
Nr 5/2012 ...
Nr 4/2012 ...
Nr 3/2012 ...
Nr 1-2/2012 ...
nr 12/2011 ...
Nr 11/2011 ...
Nr 8-10 ...
Nr 7/2011 ...
Nr 6/2011 ...
Nr 5/2011 ...
Nr 3-4/2011 ...
Nr 1-2/2011 ...
Nr 9/2010 ...
Nr 7-8/2010 ...
Nr 6/2010 ...
Nr 5/2010 ...
Nr 3-4/2010 ...
Nr 1-2/2010 ...
Nr 12/2009 ...
Nr 11/2009 ...
Nr 10/2009 ...
Nr 9/2009 ...
Nr 7-8/2009 ...
Nr 6/2009 ...
Nr 5/2009 ...
NR 3/2009 ...
Nr 2/2009 ...
Nr 1/2009 ...

Kobiety prowadzą tramwaje w Gdańsku już od 100 lat! Dzień Kobiet w zabytkowej N-ce

Dokładnie sto lat temu pierwsza kobieta została motorniczą w Gdańsku. Dziś co czwarty motorniczy zatrudniony przez gdański Zakład Komunikacji Miejskiej jest kobietą. Coraz więcej pań bierze także udział w kursach dla nowych motorniczych.

1

Dzień Kobiet w zabytkowej N-ce

W Dniu Kobiet zapraszamy na specjalny bezpłatny przejazd tramwajowy. W trasę wyruszy zabytkowa N-ka z 1952 roku. Tramwaj będzie kursował na trasie Strzyża PKM - Siedlce od godz. 10:00 do 17:00. Dla wszystkich pasażerek czekają słodkie niespodzianki.
Przejazdy są bezpłatne. Tramwaj zatrzymuje się na wszystkich przystankach na swojej trasie.

Czy wiesz, że …
Pierwsze kobiety motornicze pojawiły się w Gdańsku dokładnie 100 lat temu. Było to związane z poborem do wojska, w efekcie czego kobiety musiały zacząć wykonywać zawody uważane wówczas za typowo męskie. Jak czytamy w książce Sebastiana Zomkowskiego „Tramwajem przez Gdańsk” – w 1916 roku po raz pierwszy służbę na stanowisku motorniczego rozpoczęły 34 kobiety. Po raz kolejny wzrost liczby zatrudnianych kobiet obserwujemy podczas II wojny światowej. Do służby wojskowej sukcesywnie wcielano konduktorów, motorniczych i pracowników zaplecza technicznego, a luki kadrowe ponownie wypełniano poprzez zatrudnianie kobiet. Kiedy w roku 1939 zatrudniano zaledwie 11 kobiet, to rok później było ich już 305. Natomiast na płeć piękną za kierownicą miejskich autobusów musieliśmy poczekać aż do lat 90. W tej chwili gdański ZKM zatrudnia 9 pań na stanowiskach kierowców autobusów.

fot.jochem lentze ze zbior-w sebastiana zomkowskiego

(Fot. Jochem Lentze, ze zbiorów S. Zomkowskiego)

Kobieta prowadząca tramwaj to coraz częstszy widok - co czwarty motorniczy w Gdańsku jest kobietą. Panie chętnie zajmują się zawodowo prowadzeniem tramwajów. Obecnie gdański Zakład Komunikacji Miejskiej zatrudnia 71 pań motorniczych. Statystyczna motornicza w Gdańsku ma na imię Ewa (6 pań), Anna albo Sylwia (po 4 panie), ma 41 lat i średnio pracuje jako motornicza od 9 lat. Najkrótszy staż ma motornicza zatrudniona 2 miesiące temu. Te z najdłuższym stażem pracują w ZKM już ponad 30 lat.

Na linii nr 6 pytaliśmy pasażerów, jak oceniają kobiety „za kierownicą” tramwaju. Marta, która codziennie dojeżdża do pracy do Wrzeszcza, mówi, że nie widzi różnicy w samym prowadzeniu tramwaju, kiedy za sterami siedzi kobieta, ale zwraca uwagę na to, że panie motornicze częściej czekają na dobiegających pasażerów. Natomiast Michał, student gdańskiej politechniki, dorzuca do tego uprzejmość i opanowanie. Jego zdaniem, kobiety jeżdżą rozważniej i częściej się uśmiechają.

2

Często się uśmiecham, bo mam szczęśliwe życie!

Co motornicza nosi w torebce, czy jeździ w szpilkach, który tramwaj jest najbardziej kobiecy i co papuga robiła na torach – o tym wszystkim rozmawialiśmy z jedną z gdańskich motorniczych – panią Wiolettę Pelowską.

Od dziecka za kierownicą tira
Jako motornicza pracuje już kilkanaście lat. Z wykształcenia jest technikiem analityki medycznej, ale nigdy w tym zawodzie nie pracowała. Wcześniej zajmowała się wykańczaniem statków w Stoczni Gdańskiej i była kierowcą taksówki. Do pracy w ZKM namówił ją tata, który przez wiele lat pracował jako kierowca autobusu miejskiego.

– Początkowo wszyscy namawiali mnie na kurs na kierowcę, ale ja postanowiłam spróbować, jak to jest prowadzić tramwaje i tak już zostało od 17 lat. Zamiłowanie to prowadzenia samochodów, szczególnie tych dużych, mam od dziecka. Kiedy miałam siedem lat, tata pozwolił mi poprowadzić tira. Teraz najbardziej lubię jeździć Swingami, one są takie kobiece, mięciutkie, tak przyjemnie się je prowadzi – mówi Pani Wioletta.

Kobiecy tramwaj i śrubokręt w torebce
Elegancka, z nowoczesną fryzurą, ale w szpilkach nie jeździ, choć zdradza, że niskie obcasy się zdarzają. Kiedy zaczynała pracę jako motornicza, kobiet w tym zawodzie było mniej.

- Kiedyś wiele razy słyszałam: „o, baba za kierownicą”. Teraz pasażerom chyba nie robi różnicy, czy tramwaj prowadzi kobieta, czy mężczyzna. Chodzi o nastawienie do pracy i o to, jakim ktoś jest człowiekiem. Chociaż facet wsiada i jedzie, ja natomiast zawsze witam się ze swoim tramwajem i odpukuję na szczęście. Dzięki temu nie mam żadnych zjazdów, a i awarie zdarzają się rzadko.

Na awarie zresztą też ma sposoby.- Każdy z motorniczych zdaje taki sam egzamin i nie ma znaczenia czy jest to kobieta czy mężczyzna. Nie miałam taryfy ulgowej. Rzadko proszę o pomoc facetów, jeżeli jest jakaś usterka w tramwaju to potrafię sama ją naprawić, wiem co mam robić, nie panikuję. Zawsze mam na taką okazję w torebce śrubokręty - dodaje z uśmiechem.

Uśmiecham się często, bo mam szczęśliwe życie!
Szeroki uśmiech to jest właśnie to, co charakteryzuje Wiolettę Pelowską. Uśmiecha się często. - To dużo daje. Jak wjeżdżam na przystanek to, po tylu latach pracy, ja już wiem, który pasażer ma zły dzień. Taka osoba często próbuje się wyżyć na nas. Uśmiech rozładowuje każdą napiętą sytuację. Ja mam bardzo szczęśliwe życie, dlatego ciągle się uśmiecham. A co zrobić by mieć tak szczęśliwe życie?

Papuga na torach, psy na spacerze i treningi
Przez 15 lat Pani Wioletta jeździła tylko na porannych zmianach, teraz pracę zaczyna później, ale codziennie wstaje o 7.

- Dzień zaczynam od spaceru z psami, a potem trening. Trenuję coś pomiędzy fitnessem a kulturystyką, to taki mocniejszy fitness. Zaczęło się od tego, że miałam problemy z kręgosłupem, groziła mi operacja i wtedy trafiłam pod opiekę trenera, który opiekuje się naszą kadrą narodową w podnoszeniu ciężarów. Od tego moja przygoda się zaczęła, trwa już 4 lata. Wszystkie stresy odpływają, kiedy trochę „porzuca się żelastwem”. Z kręgosłupem nie mam już żadnych problemów.

Poza treningami dużo czasu spędza ze swoimi psami i papugą, którą kilka lat temu znalazła w czasie pracy. Dziwny obiekt na torach okazał się być wystraszoną ptakiem. Pani Wioletta przygarnęła papugę, która do dziś jest członkiem rodziny.

Papuga, psy, treningi i jeszcze jedna pasja– podróże. Dwa razy do roku rezerwuje czas na „zwiedzanie świata”, o którym marzyła już jako mała dziewczynka. Najbliższe plany to Chiny i Turcja, za sobą ma już prawie całą Afrykę i Meksyk.

Alicja Mongird

opal copy