Previous następna
Nr 5/2012 ...
Nr 4/2012 ...
Nr 3/2012 ...
Nr 1-2/2012 ...
nr 12/2011 ...
Nr 11/2011 ...
Nr 8-10 ...
Nr 7/2011 ...
Nr 6/2011 ...
Nr 5/2011 ...
Nr 3-4/2011 ...
Nr 1-2/2011 ...
Nr 9/2010 ...
Nr 7-8/2010 ...
Nr 6/2010 ...
Nr 5/2010 ...
Nr 3-4/2010 ...
Nr 1-2/2010 ...
Nr 12/2009 ...
Nr 11/2009 ...
Nr 10/2009 ...
Nr 9/2009 ...
Nr 7-8/2009 ...
Nr 6/2009 ...
Nr 5/2009 ...
NR 3/2009 ...
Nr 2/2009 ...
Nr 1/2009 ...

Marcin Wilga o grzybach - wywiad Bożeny Aksamit, GW.

Bożena Aksamit: prawie 800 gatunków grzybów, z tego około 40 do zjedzenia to sporo jak na niewielki las.

Marcin Wilga: Rzeczywiście Lasy Oliwskie nie są przepastne. Panują tu za to unikatowe warunki. To także dzięki morzu, które łagodzi klimat, bogatej rzeźbie (liczne parowy, doliny, grzbiety) i sporej ilości wilgoci. Grzyby to lubią, dlatego występują tu również bardzo rzadkie gatunki. Tylko wielkoowocnikowych, których owocniki przekraczają pół centymetra jest ponad 800, tych mniejszych – mikroskopijnych – nikt nie jest w stanie policzyć. Dlatego te lasy są prawdziwym...

... rajem dla grzybiarzy?

- Ale nie grzybożerców.

Brak borowików, koźlaczków, kani?

- Ależ są, ale w grzybach najpiękniejsze nie jest to, że można je zjeść.

Co pan mówi, przecież grzybobranie to narodowy sport Polaków

- Coś w tym jest. Uważam, że wszystko przez te samochody. Jak się go ma, a mają prawie wszyscy i wolną niedzielę, to trzeba coś zrobić z rodziną. Wtedy, co? Na grzyby!

Pan nie zbiera?

- Czasami zbieram, rodzina by mnie wygnała, gdyby się dowiedziała się, że porzuciłem takie wspaniałe zdobycze.

Jakie?

- Trzy lata temu w jednym miejscu, na obszarze niecałego ara, znalazłem 64 borowiki.

W Lasach Oliwskich?

- Tak. Dwie dziewczyny, które mijałem przyznały się, ze chciały „napaść” na mnie i zabrać mi moje grzybowe trofeum.

Widzi pan, emocje jak u kibiców. Każdy Polak uważa, że byłby najlepszym trenerem reprezentacji i zna się świetnie na grzybach.

- Rzeczywiście proporcja mykoobrzartuchów do tych, którzy grzyby podziwiają mogłaby ulec zmianie.

Może należałoby zniechęć jakoś naród do „grzybokosów”. Szwedzi ogólnie nie jedzą grzybów.

- Tylko kurki, które nazywają kantarelami od łacińskiej nazwy gatunku Cantharellus cibarius. Ale my Polacy uwielbiamy grzyby, nie wierzę, że ktokolwiek zrezygnuje łatwo z takiej przyjemności. Zresztą zapach suszonego borowika jest fantastyczny. A gdy włożymy kilka grzybków do sosu – palce lizać.

Najbardziej unikatowy grzyb w Lasach Oliwskich nadaje się do zjedzenia.

- Tak, ale nie polecałbym. Soplówka jeżowata, która wygląda jak sople lodu i rośnie na zamierającym buku w Dolinie Radości, jest pod ścisłą ochroną. W Polsce występuje tylko 12 stanowisk tego grzyba. Natomiast w Chinach i Japonii hodowany jest jak u nas boczniak ostrygowaty – na spasowanych belach słomy lub odpadach drewna.

Jednak ktoś to je.

- W pewnym sensie. Używa się go zwłaszcza do produkcji specyfiku zawierającego polisacharyd – β-D glucan oraz diterpenoidy kjatanowe, który podaje się pacjentom z objawami chorób Parkinsona i Alzheimera. Niedawno także hodowałem na szalkach Petriego grzybnię tej oliwskiej soplówki, poprosił mnie o to lekarz-naukowiec z Akademii Medycznej w Warszawie; chciał z grzybni robić preparaty lecznicze.

Udało się?

- Mnie tak, wyhodowałem grzybnię i przesłałem do Warszawy, co dalej nie wiem. Soplówka nie jest jedynym grzybem używanym do produkcji leków. Jest nim m.in. chroniona do niedawna purchawica olbrzymia, która może być wielkości dyni i ważyć nawet 20 kilogramów. Z pewnością każdy ją widział, rośnie na skrajach lasów, łąk, ugorów, a także na gdańskim Przymorzu. Zawiera kalwacynę, którą próbuje się wykorzystać w preparatach leczących raka; na razie eksperymentuje się na zwierzętach. W jej wnętrzu mieści się  ponad 6 bilionów zarodników. Jeśliby je ułożyć jeden za drugim, oplotłyby Ziemię na równiku, bowiem ich łączna długość przekroczyłaby 42 tys. km.

Rosną na skraju lasu? Zawsze mnie zastanawiało, że skąd grzybiarze wiedzą, że tam za tamtym drzewem będą koźlarze.

- To nie jest żadna tajemna wiedza. Wystarczy trochę łyknąć ekologii grzybów. I tak kormobionty to mikroskopijne grzyby, które wyrastają na liściach, szyszkach, pączkach. Są to bardzo małe pasożyty - wywołują najczęściej różnego rodzaju choroby drzew. Ksylobionty rosną na drewnie – jak ulubiona przez wielu zbieraczy opieńka. Pedobionty rosną w ściółce i próchnicy, należy do nich m.in. pieczarka bulwiasta i czubajka kania. Symbiotroficzne ryzobionty, czyli grzyby mykoryzowe, to gatunki naziemne, które współżyją z korzeniami drzew i krzewów. Dostarczają im wodę i związki mineralne pochodzące z rozpadu materii organicznej (liści, szpilek, gałązek itp.), a w rewanżu drzewa zaopatrują je w substancje niezbędne do wzrostu i wytworzenia owocników. Teraz wiadomo, dlaczego możemy hodować na skalę przemysłową pieczarkę dwuzarodnikową (bo to pedobiont), a nie, niestety, wspaniałego borowika szlachetnego, jako że należy on do grzybów mykoryzowych. Badania wykazały, że nie nastąpi prawidłowy rozwój drzewostanów bez udziału ryzobiontów, szczególnie na siedliskach jałowych. Te grzyby potrafią wytwarzać też związki antybiotyczne, którymi zwalczają inne gatunki glebowych organizmów, potencjalnych pasożytów drzew.

To są rzadkie grzyby?

Ależ skąd. Ryzobionty to wiele pospolitych grzybów: borowiki, maślaki, pieprzniki, gąski, koźlarze. Są wśród nich i takie, które współżyją wyłącznie z jednym określonym rodzajem lub nawet gatunkiem drzewa, np. maślak żółty oraz dość rzadki borowiczak dęty wyrastają tylko pod modrzewiami, maślak zwyczajny występuje pod sosną pospolitą. Koźlarz grabowy współżyje z grabem. W lasach łęgowych, gdzie rośnie olsza szara, na jej opadłych martwych fragmentach drewna spotkamy czarkę austriacką, która zaczyna owocnikować w końcu listopada i w grudniu, wystarczy, że  temperatura będzie powyżej zera.

Te śliczne czerwone miseczki też się je?

- Podobno nie są specjalnie smaczne. Do niedawna były pod ochroną. Na Słowacji nie są chronione i tam można było spróbować. Egzemplarze do obejrzenia rosną wczesną wiosną w dolinie Samborowo, czyli na przedłużeniu ulicy Abrahama w Oliwie. Z racji wczesnego pojawu, prof. Wojewoda z Instytutu Botaniki PAN im. W. Szafera w Krakowie porównał je do krokusów i nazwał wiosennym klejnotem, bo są piękne.

A inne piękności?

- Koralówka czerwonowierzchołkowa, gatunek wymierający już w Polsce. Wygląda jak kilkunastocentymetrowe drzewko koralowe, rośnie w odnodze doliny Samborowo – Dębim Żlebie. Następne cacko to szpileczka czerniejąca, wyglądająca jak puszek z igiełek. Wyrasta na kapeluszu grzybówki rdzawoplamistej jako jej pasożyt. Jest śliczna, a  pokrewne grzyby z rodzaju Mucorpowodują  fermentację alkoholu, analogicznie do drożdży. Spacerując po lesie możemy dojrzeć „skrzydła anioła”, czyli bokówkę białą, białe grzybki, które są przyrośnięte bocznie do drewna i mają kilkanaście centymetrów. Są spokrewnione ze znanym z hodowli boczniakiem ostrygowatym.

Też ma nicienie w środku?

- To grzybnia boczniaka oplata nicienie jak znajdą się w jej zasięgu, po czym je truje i trawi, ale w owocniku, który kupujemy w sklepach, nie ma ich. Bez obawy. A „skrzydła anioła” nie pożerają nicieni, przynamniej nic mi nie wiadomo na ten temat.

Można je zjeść?

Można, lecz są bardzo rzadkie, umieszczone na polskiej „Czerwonej liście grzybów wielkoowocnikowych”. Zostawmy, żeby inni się zachwycili. 

Smardze też tu mamy?

- Mamy, lecz nie pojawiają się każdego roku, są pod ochroną częściową. Smardz lubi sobie urosnąć w ogródku, jeśli grządki podsypujemy sosnową korą. Wtedy możemy go zjeść bezkarnie, w końcu to własna hodowla.

A grzybki halucynogenne są?

- W Lasach Oliwskich rośnie kołpaczek kośny, brązowawy grzybek lubiący pastwiska i łąki, zawierający psilocybinę, która powoduje urojenia. Więcej tego związku zawiera łysiczka lancetowata. Pewien konsument owego grzybka wyszedł przez okno, bo wydawało mu się, ze drugi blok jest o krok. No i zabił się, bo było wysoko. Trzeba uważać z eksperymentami. Poza tym polskie prawo zabrania posiadania środków odurzających, wywołujących halucynacje. Mamy też trującego muchomora czerwonego, który zawiera związki odpowiedzialne za zmiany mózgowe. Po jego spożyciu człowiek ma widzenia. Syberyjscy szamani do dziś praktykują zwyczaj przyzwyczajania wytypowanych chłopców, którym podaje się stale niewielkie ilości wyciągu z muchomora. Tolerancja organizmu na tyle wzrasta, że gdy dzieciak dorasta, może spokojnie wypić naparu z tego muchomora tyle, żeby mieć wizje – przepowiedzieć przyszłość, no i przeżyć. Na podobnej zasadzie wieki temu królowie przyjmowali niewielkie ilości arszeniku, aby nie dać się łatwo otruć.

Wystarczyło mieć przy sobie próbowacza, po się truć?

- Nie wystarczało. W zamkach malowano komnaty na kolor błękitny przy użyciu farb klejowych, w których barwnik był tworzony na bazie arsenu. Ponieważ  panowała tam wilgoć, na ścianach wyrastały mikrogrzybki – pleśnie, które wydzielały lotne związki arsenu, jak ktoś nie był przyzwyczajony długo nie pomieszkał. W ten sposób usuwano przeciwników politycznych.

A czego się wystrzegać w Lasach Oliwskich

- Muchomora zielonawego, zwanego też „grzybem teściowej”. Jego spożycie grozi śmiercią, nawet minimalna ilość jest niebezpieczna. Zawiera on amato- i fallotoksyny.

Ktoś je zjada?

- Wielbiciele zielonek, którym zdarza się pomylić. Trzeba pamiętać, że muchomor ma osłonę częściową, na dole trzonu bulwę z pochwą i lubi żyzne gleby, rośnie pod bukami, dębami, a nie, tak jak zielonka, pod sosnami i na ubogich piaskach. Na zielonkę też trzeba uważać.

A co jest z nią nie tak.

- Po pierwsze gąska zielonka jest uważana za gatunek zagrożony, ale ważniejsze jest to, aby wielbiciele tego grzyba hamowali apetyty. Zielonka została uznana za grzyb podejrzany. Są ludzie, którzy maja na nią uczulenie, a ponadto stwierdzono, że związki zawarte w zielonce mogą powodować zanik mięśni prążkowanych, tzw. rabdomiolizę. Dlatego należy ją konsumować w ograniczonej ilości.

Dlaczego jedne grzyby trują a inne nie?

- Grzyby nie ewoluowały tak, aby smakować homo sapiens. Niektóre z nich zawierają toksyny, które potrafią nas zabić, a dla nich są niezbędne i mają naprawdę przeróżne znaczenia. Niektóre związki zawarte w grzybach posiadają właściwości antybiotyczne.

Po co grzybowi antybiotyk?

- Do obrony przed bakteriami, i tak szmaciak gałęzisty, który wygląda trochę jak kalafior i rośnie na korzeniach sosny, wytwarza sparassol – związek utrzymujący bardzo długo w świeżości owocnik. W dawnych czasach trzymano go w wodzie przykrytej warstwą łoju. Mimo upływu kilku miesięcy był jak świeży. Jedzono go bardzo często. 

Taką paskudę?

- Jest bardzo smaczny. Został niedawno skreślony z listy grzybów chronionych. A inny grzyb rosnący u nas - monetka bukowa, której owocniki wyglądają jak porcelanowe parasoleczki, zawiera w grzybni mucydynę. Wytwarza się z niej preparat, którym leczy się choroby skóry u ludzi, wywołane przez... grzyby. Kolejny okaz – błyskoporek podkorowy, wygląda jak węgiel drzewny i rośnie zwłaszcza na brzozach. Od dawna był wykorzystywany w Rosji jako środek na bóle gastryczne; okazało się, że leczy też wczesne stadia chorób nowotworowych przewodu pokarmowego. Preparat z niego można nabyć w aptekach homeopatycznych; nosi nazwę Befungin.

Czasami można natknąć się na grzyby, które wyglądają jak pałki. Co to jest?

- Całe mnóstwo gatunków. Tak wygląda, np. maczużnik nasięźrzałowy, który jest pasożytem innego grzyba - jeleniaka sarniego. Ten z kolei wytwarza owocniki pod ziemią i potrzebuje zwierząt aby się rozmnożyć. W związku z tym wydziela atraktanty – substancje lotne, które wabią sarny lub dziki. Zwierzęta wykopują i zjadają grzyby, zaś zarodniki razem z ich odchodami dostają się do gleby. Do gatunków podziemnych należą też trufle. Niektóre ich gatunki rosną w Polsce.

Dlatego do ich zbierania używa się świni...

- Już nie, bo świnie żądały nagrody w postaci trufli. Inaczej nie chciały współpracować ze zbieraczami. Dlatego wyhodowano we Włoszech, tam gdzie rośnie trufla biała piemoncka, rasę psa, równie dobrą jak świnia, tyle że nie przepadającą za grzybami.

Grzyb rośnie na wszystkim, to niesamowite...

- Też tak uważam. Na przykład maczużnik bojowy pasożytuje na poczwarkach i larwach motyli nocnych, które ukryły się w glebie. Gdy gąsienica przechodzi tam w stadium poczwarki, grzybnia maczużnika uśmierca ją i mumifikuje. Stanowi źródło jego pokarmu, a kolejnego lata grzyb wytwarza organ rozmnażania – podkładkę, wyglądającą jak pomarańczowa pałka, wysoką na kilka centymetrów. Japończycy wyodrębnili z tego grzyba związki, które są przydatne w leczeniu nowotworów. Inny przykład pasożyta, którego znajdziemy w naszym lesie to podgrzybek pasożytniczy. Rośnie na tęgoskórze pospolitym. Grzybnia tego mykopasożyta opanowuje grzybnię tęgoskóra i „kradnie” jej wytworzone substancje odżywcze.

Da radę zjeść tego podgrzybka?

- Jest niesmaczny, a poza tym pod częściową ochroną. Nie trzeba wszystkiego od razu zjadać, lepiej się pozachwycać.  Grzyby są niezbędnym elementem środowiska, są odpowiedzialne za destrukcję zalegającej zbędnej materii organicznej. Tam gdzie występują grzyby, możemy mówić o naturalnym nawożeniu lasu. Gdyby nie one, rośliny by wymarły – wyczerpałby się zapasy substancji odżywczych w glebie, a ponadto wszystkie martwe rośliny i zwierzęta zalegałyby  na powierzchni. Bakterie same nie potrafiłyby ich usunąć. A grzyby mogą rozłożyć prawie wszystko. Są gatunki wyrastające w tych miejscach, gdzie leżą kości, kopyta, rogi, pióra ptaków – bo ich enzymy rozkładają keratynę.

Grzyb sprzątnie wszystko.

- Co więcej, grzyby wytwarzają taką ilość dwutlenku węgla, że gdyby nagle zanikły, to mimo cywilizacji człowieka rośliny umarłby z głodu za jakieś 40 lat. Powinniśmy zdać sobie sprawę z tego, że w zasadzie wszystkie grzyby są bezcenne. Ale nie dlatego, że smakują człowiekowi. Prawie każda roślina ma swojego symbiotycznego grzyba. Grzyby są po prostu piękne. No i są jeszcze śluzowce.

To też grzyby?

- Od niedawna już nie, naukowcy uznali, że mają więcej cech zwierzęcych. Zostały zaliczone do pierwotniaków (Protozoa). To takie... grzybo-zwierzęta.

Paździutek rozpierzchły, który wygląda jak czarny malutki abażur zakończony frędzelkami to śluzowiec?

- Tak. Znalazłem go w dolinie Samborowo i wymyśliłem polską nazwę, bo jej nie miał.

Niezła, czy pan przy wymyślaniu korzystał z nazw innych grzybków.

- Chyba śluzowców... Tak, on jest bardzo podobny do paździorka, innego interesującego gatunku śluzowca.   

Co paździutek ma z grzyba?

- Rozmnaża się jak grzyb, przez zarodniki. Wtedy właśnie wygląda jak abażur. 

A ze zwierzęcia?

- Pełza, ale nie pojedynczo tylko w swoistej komunie. Z każdego zarodnika powstaje na początku pojedynczy organizm, który następnie łączy się z kolejnymi, tworząc plasmodium, czyli śluźnię. Paździutki (i inne śluzowce) pełzną wspólnie, jako jeden organizm, w poszukiwaniu wilgoci i jedzenia, całą powierzchnią chłonąc bakterie gnilne i zarodniki grzybów itp. Tym się żywią. Początkowo stronią od słońca, bo wysuszyłoby ono nasze „przyszłe piękności” na wiór, ale w pewnym okresie podążają wyżej – ku światłu. A przecież nie mają oczu... Następnie z tej masy protoplazmy wykształcają skupienie zarodni przypominające jakiegoś kosmicznego stwora.

Fascynujące

- Dlatego nie idę do lasu, żeby „naszarpać grzybów”. Idę żeby zachwycić się walorami estetycznymi owocników, ich kształtami i kolorystyką. No i interesującą biologią, w szczególności ich ekologią: gdzie rosną, z jakimi organizmami współżyją, kogo eksploatują jako pasożyty itd. Wolę „zbierać” grzyby oczami, no i utrwalić ich wygląd przy pomocy aparatu fotograficznego. A ponieważ grzyby rosną cały rok, nawet w zimie podczas odwilży, mam zawsze jakiś ciekawy grzybowy temat.

wywiad przeprowadziła Bożena Aksamit, GW.

fot. Marta Polak

 

Pan Marcin Wilga fot. Marta Polak

 

O autorze:

 

    

Mgr inż. Marcin Stanisław Wilga jest absolwentem Wydziału Elektroniki Politechniki Gdańskiej oraz emerytowanym pracownikiem tejże Uczelni. W swoim dorobku autorskim ma liczne artykuły o tematyce przyrodniczej i turystycznej, opublikowane m.in. w byłym „Tygodniku Trójmiasto”, politechnicznym „Piśmie PG”, roczniku wydawanym przez były Terenowy Inspektorat Straży Ochrony Przyrody przy Zarządzie Parków Krajobrazowych w Gdańsku, w kwartalniku "Gawron", w dawnym miesięczniku „Nie z tej Ziemi”. Poważniejsze opracowania są prezentowane w periodyku „Przegląd Przyrodniczy”, w dwumiesięczniku „Chrońmy Przyrodę Ojczystą”, którego edytorem jest Instytut Ochrony Przyrody PAN w Krakowie, oraz w periodyku Acta Botanica Cassubica, wydawanym przez Katedrę Taksonomii Roślin i Ochrony Przyrody Uniwersytetu Gdańskiego. 

Jest autorem bądź współautorem kilku wydań książkowych poświęconych przyrodzie okolic Gdańska, będących popularnymi przewodnikami, m.in. „Ścieżki przyrodniczo-dydaktyczne w Trójmiejskim Parku Krajobrazowym”. Z okazji 100-lecia politechniki w Gdańsku i 60-lecia Wydziału Mechanicznego Politechniki Gdańskiej wydał przewodnik turystyczny pt. „Szlak Królewski w Lasach Oliws­kich”, który uświęcił Jubileusz Uczelni (2004-2005). W 2011 r. ukazał się przewodnik po Lasach Oliwskich pt. "Wycieczki przyrodnicze po okolicach Gdańska", którego autorami są M. S. Wilga oraz S. Zieliński. 

Szczególnie interesuje się grzybami wiekoowocnikowymi (macro­mycetes), stąd należy do internetowego Klubu Miłośników Grzybów „Darz Grzyb” z siedzibą w Krakowie. Kilka lat temu wstąpił do Stowarzyszenia Autorów Polskich (SAP) – jest członkiem honorowym tej organizacji, oraz Nadwiślańskiego Towarzystwa Literackiego Sodalitas Litteraria Vistulana. W oddziale gdańskim PTTK, do którego niedawno przystał, działa w Komisji Ochrony Przyrody. Pod pseudonimem „Borsuk” występował od przeszło 17 lat w audycjach nadawanych przez Radio Gdańsk. 

Fotografią przyrodniczą interesuje się od kilkunastu lat; od 5 lat zgłębia tajniki fotografii cyfrowej. 

Przeprowadził szereg prelekcji o przyrodzie Lasów Oliwskich, m.in. w ramach Uniwersytetu III Wieku, prowadził liczne wycieczki po okolicach Gdańska, prezentując budowę geologiczną terenu wycieczek oraz tamtejsze bogactwo przyrody.

okładka grzyby

 

opal copy