Previous następna
Nr 5/2012 ...
Nr 4/2012 ...
Nr 3/2012 ...
Nr 1-2/2012 ...
nr 12/2011 ...
Nr 11/2011 ...
Nr 8-10 ...
Nr 7/2011 ...
Nr 6/2011 ...
Nr 5/2011 ...
Nr 3-4/2011 ...
Nr 1-2/2011 ...
Nr 9/2010 ...
Nr 7-8/2010 ...
Nr 6/2010 ...
Nr 5/2010 ...
Nr 3-4/2010 ...
Nr 1-2/2010 ...
Nr 12/2009 ...
Nr 11/2009 ...
Nr 10/2009 ...
Nr 9/2009 ...
Nr 7-8/2009 ...
Nr 6/2009 ...
Nr 5/2009 ...
NR 3/2009 ...
Nr 2/2009 ...
Nr 1/2009 ...

Zimy się nie boję

O tym jak pokochać zimę i co zrobić, żeby zawsze nam było ciepło, opowiada człowiek wielu pasji: podróżnik, alpinista, polarnik, afrykanista, żeglarz, a do tego ekonomista – Michał Kochańczyk.

Michał Kochanczyk

 

Zapytam wprost: Jaka jest Twoja ulubiona pora roku?

 

Zima, oczywiście.

 

Zima a nie lato? To chyba dość niespotykane... Czym cię tak urzekła?

 

Swoim pięknem! Zima ma wyjątkową scenerię. Ośnieżone lasy, białe szczyty i te niepowtarzalne płatki śniegu... Nie da rady jej nie kochać. Już jako mały chłopiec czytałem wiele książek podróżniczych, które w większości opowiadały o wyprawach polarnych, alpinistycznych, o lodowcach, silnym wietrze, załamaniach pogody i niskich temperaturach. I ten obraz, ideału prawdziwego twardziela walczącego z mrozem i przeciwnościami, pozostał mi do dziś.

Zresztą, zima oferuje nam wiele możliwości spędzania czasu: narty, kajaki, łyżwy, bojery, pływanie... Dlatego z niecierpliwością na nią czekam. A jak muszę podwinąć rękawy i odśnieżyć przed domem? No cóż. Nic nie jest idealne. :)

 

Pływanie w morzu zimą? Już na samą myśl mam dreszcze....

 

To wszystko kwestia przyzwyczajenia i odpowiedniego nastawienia. Jeśli wmówiłbym sobie, że nie dam rady, że zimno, to choćbym nie wiem jak się starał to bym nie wszedł. Jednak dla mnie od dziecka było normalne, że skoro mieszkam nad morzem, to co za problem wsiąść na rower, pojechać na plażę i popływać? Nie ważne jaka jest pora roku. Nie boję się zimy.

 

Czyli niech zgadnę, twoja pierwsza wyprawa była właśnie w jakiś mroźny rejon świata?

 

Na pewno pierwsza tak odległa i skomplikowana. To był 1973 rok i lodowce: Garmo, Dorofiejewa oraz Gando w Pamirze Radzieckim (dziś Tadżyckim). Nie było łatwo, załamania pogody, -30 stopni mrozu... Ale taki urok wysokich gór. Poza tym dzięki temu pierwszemu, poważnemu doświadczeniu wiele się też nauczyłem.

 

Te -30 stopni było najniższą temperaturą, z jaką przyszło ci się zmierzyć?

 

Zdarzyło się i 45 stopni poniżej zera. Jednak wtedy to nie niska temperatura była problemem tylko jej amplituda dobowa. W dzień, w słońcu +55, a w nocy -45 stopni. Prawdziwa huśtawka.

 

To co w takim razie według ciebie jest gorsze – upał czy przejmujący mróz?

 

Może wyda się to dziwne, ale zdecydowanie upał. Przemierzyłem do tej pory już wiele, od Afryki po krainy polarne i wiem, że jeśli jest zimno to zawsze można się jakoś przed tym ochronić. A gdy jest ciepło to jedyne, co można zrobić to oblewać się wodą. O ile mamy takową pod ręką.

 

Jak możemy się chronić przed zimnem?

 

Przede wszystkim musimy być wyspani, nawodnieni i najedzeni. Jeśli ktoś jest zmęczony, wyczerpany, a na dodatek głodny to spada jego odporność na chłód. Jednak niech nas przypadkiem nie zwiedzie rozgrzewające działanie alkoholu. To złudne uczucie ciepła spowodowane jest rozszerzeniem naczyń krwionośnych, przez które de facto to ciepło ucieka i po wypiciu bardzo łatwo o odmrożenia. Trzeba też pamiętać o właściwym zachowaniu, często zresztą intuicyjnym – nie stoimy, tylko tupiemy, ruszamy rękoma, nogami. No i o odpowiednim ubiorze. Szalik, ciepłe rękawiczki i czapka to podstawa. W końcu przez głowę ucieka pięćdziesiąt procent ciepła.

Poza tym wybierajmy raczej nieprzemakalne buty. Cóż z tego, że będzie plusowa temperatura, jeżeli przeziębimy się nie z zimna, ale właśnie z powodu tych prozaicznych, mokrych skarpetek. A jeśli już zdarzy się tak, że buty nam przemokną – to nie wstydźmy się, zwolnijmy na pół godzinki z pracy i kupmy w kiosku ciepłe skarpety. Lepiej stracić chwilę, niż potem nabawić się zapalenia płuc.

 

A czy zwykła puchowa kurtka może spełniać swoje zadanie równie dobrze, co specjalistyczny sprzęt?

 

Jak najbardziej, pod warunkiem, że jest nieprzewiewna i odpowiednio gruba. Liczy się warstwa izolacyjna. Sprzęt specjalistyczny ma jedynie tę istotną dla podróżnika cechę, że jest dużo lżejszy i bardziej wytrzymały mechanicznie. A każdy gram mniej, przy długich wędrówkach czy podchodzeniu pod górę, jest na wagę złota.

Co ważne, jeśli już zdecydujemy się na profesjonalne wyposażenie to też musimy wiedzieć, jak z niego korzystać. Zaopatrzyliśmy się w drogą karimatę, ale jeśli położymy ją tą srebrną stroną do ziemi, zamiast do ciała, to jej użycie praktycznie nie ma większego sensu. Taka sama zasada dotyczy na przykład śpiworów. Zakresy temperatur podane na opakowaniu dają nam tylko pewną orientację. Ale z odczuwaniem chłodu wiążą się też sprawy osobnicze – nasza anatomia, fizjologia, to, jaki mamy metabolizm, jakie ukrwienie... W tym samym śpiworze i przy tych samych warunkach 120-kilogramowemu mężczyźnie będzie ciepło, a 40-kilogramowa, zmęczona kobieta będzie się trzęsła z zimna. O tym też trzeba pamiętać.

 

Bardzo często w prognozie pogody rozróżniana jest tak zwana temperatura rzeczywista i odczuwalna. Na którą właściwie zwracać uwagę?

 

Przede wszystkim na temperaturę odczuwalną. Na Syberii może być nawet -40 stopni, ale temperatura odczuwalna będzie dużo niższa, bo jest tam bezwietrznie. A jeśli wieje wiatr, jest wilgotno to nawet przy +5 stopniach będzie nam zimno. Musimy się więc przygotować do panujących warunków, a nie opierać się tylko na wartości pomierzonej.

 

A jeśli chcemy wybrać się zimą w góry? Co jeszcze powinniśmy uwzględnić?

 

Nic nie zastąpi doświadczenia. Swojego lub innych. Więc jeśli sami dopiero stawiamy pierwsze kroki w zimowych wojażach to przede wszystkim powinniśmy poradzić się osób, które mają już takie wyprawy za sobą i poradzą nam, na co zwracać uwagę, co wziąć, jak planować wędrówkę. Musimy być przygotowani na każdą ewentualność: że nie zdążymy dojść do schroniska, że będzie głęboki śnieg, że trasa będzie oblodzona... Planując długą, męczącą podróż to istotne jest, aby się także dobrze przygotować kondycyjnie. Mamy wtedy lepsze krążenie i łatwiej jest nam przetrwać zimno.

Co prawda na rynku są dostępne różnego rodzaju gadżety rozgrzewające, bazujące na reakcjach chemicznych, które możemy włożyć w buty czy rękawice, ale to wiedza i doświadczenie są czymś bezcennym i niezawodnym w trudnych warunkach.

 

Jesteś bardzo aktywny, za tobą wiele wypraw, niedawno brałeś udział w rejsie, podczas którego próbowaliście przepłynąć jachtem wokół Bieguna Północnego i już planujesz kolejne podróże. Co robisz, jeśli zostajesz na zimę w Polsce?

 

Na pewno się nie nudzę :) Uwielbiam jeździć na nartach, a że mam ten przywilej mieszkania pod lasem, to jak tylko spadnie śnieg ubieram biegówki i przemierzam kilometry na nartach. Jak już mówiłem pływam w morzu, jeżdżę też w Tatry czy w Beskidy powspinać się. Kiedyś nawet zrobiłem psi zaprzęg i tak objechałem pół Polski. Poza tym wykładam na uczelni, prowadzę pokazy, prelekcje...

Najważniejsze jest, żeby znaleźć swoją pasję. Wtedy ani zima, ani żadna inna pora roku nie jest nam straszna.

 

Jak sobie radzić z zimnem? Oto pięć podstawowych zasad:

 

  1. Ubierz się odpowiednio do temperatury odczuwalnej oraz do budowy twojego ciała. Pamiętaj, żeby wybrać kurtkę, która nie będzie przepuszczała wiatru i wilgoci. I nie zapominaj o szaliku, rękawiczkach, a przede wszystkim o ciepłej czapce.

  2. Nigdy nie chodź w mokrych skarpetkach. Jeśli przemokną ci buty, postaraj się jak najszybciej wysuszyć i ogrzać stopy.

  3. Wysypiaj się. Pamiętaj, że jeśli jesteś zmęczony, to jednocześnie jesteś bardziej podatny na chłód.

  4. Przed wyjściem z domu zjedz pożywny posiłek i napij się czegoś. Nigdy jednak nie sięgaj po alkohol. Poprzez rozszerzone przez wysokoprocentowe trunki naczynia krwionośne ucieka dużo ciepła.

  5. Ruszaj się! I to przez cały rok. Odpowiednia kondycja zapewni ci lepsze ukrwienie i tym samym lepsze przygotowanie do zimy.

 

Zygmunt Skibicki – tekst z sieci

 

http://www.turystyka.skibicki.pl/forum/viewtopic.php?p=8638&sid=469819eb2a394b1b55bd5be38fe30099

 

Michała Kochańczyka - prezesa KW Trójmiasto poznałem tyle lat temu, że już dokładnie nie pamiętam, kiedy? Nie mam zamiaru, a i odwagi, by wystawiać mu "laurkę", ale powiem tylko tyle, że nie znam lepszego źródła informacji i bardziej życzliwego wszystkim chętnym na wiedzę o:
- górach w ogóle,
- Tatrach Polskich i Słowackich, Karkonoszach, Beskidach aż po głęboką Ukrainę.
- Alpach, Andach, Pamirze, Himalajach, Kordylierach i cholera wie, których jeszcze?
- pustyniach od piekielnie gorących do straszących ekstremalnymi mrozami,
- indywidualnych i zbiorowych podróżach wszelakich,
- wyprawach w dowolny zakątek Ziemi: Ruwenzori, Himalaje, Arktyka, Alaska, Syberia,
- morskich wyprawach także kajakiem czy tratwą,
- jaskiniach,
- spływach po rzekach wszelakich do "gotujących się kipieli" włącznie,
- narciarskich wyprawach po bezmiarach śnieżnych pustkowi i to od "poziomych" do "pionowych",
- rowerowych wyprawach po wszystkich kontynentach.
Czort jeden wie, gdzie jest dno tej studni? Ja do niego nie dotarłem i podejrzewam, że nigdy nie dotrę, choć od lat czerpię bez jakichkolwiek ograniczeń.
Nie, nie jestem najsłynniejszym uczniem Michała Kochańczyka. Tych najbardziej znanych znają wszyscy z ekranów TV, choć żaden z nich publicznie nie podziękował jeszcze Michałowi za podstawy swoich sukcesów.
Michał, dla nielicznych "Misiu" z zawodu jest afrykanistą, ale z równą łatwością porusza się w tematyce australijskiej czy azjatyckiej na przykład.
A jakie fantastyczne spotkania i slajdowiska organizuje Michał...?
Kiedy trafi mu się jakiś mocno napalony na dalekie podróże słuchacz i próbuje przedstawić swój plan "pierwszego na świecie takiego pomysłu", zwykle po krótkiej chwili okazuje się , że... Michał to robił ileś tam lat temu i chętnie podzieli się swymi radami, a i cenne kontakty "tam" udostępni. No, trudno czymś Michała zaskoczyć...
Z racji udziału Michała w wielu wielkich wyprawach jego przyjaciółmi są najwięksi polscy i światowi eksploratorzy. Już dla samego zadzierżgnięcia ciekawych znajomości warto zaglądać do Białej Baszty w Gdańsku. Zazwyczaj przychodzą tam ludzie o podobnych do michałowych zamiłowaniach. Biała Baszta i Zejman - zaprzyjaźniony z Michałem Klub Ludzi Morza, to dwa najważniejsze miejsca na Wybrzeżu dla ludzi ciekawych świata - obydwa warte każdego grzechu o każdej porze dnia czy nocy

 

Trzeba by coś napisać o słabościach Michała, bo wszystko powyższe wygląda nieco zbyt pomnikowo...
Michał tak lubi dzielić sie swą wiedzą, że uwielbia wręcz wykładać na Uczelni. Dziwne jeno, że głównie na bardzo damskich kierunkach.


                               Zygmunt Skibicki

opal copy