Warzywniak.
Mała galeria, ktόra w zeszłym roku zaistniała tak po prostu w Oliwie, dzięki Wspόlnocie Gdańskiej.
Bardzo ucieszyłam się, że powstaje właśnie tu – w mojej dzielnicy...trochę uśpionej jakby.
Regularnie odbywają się tam ciekawe wystawy, warsztaty artystyczne, spotkania z twόrcami .
Tam też byłam na pierwszym w moim życiu spotkaniu poetyckim, ktόre było jakby początkiem mojej przygody z poezją na wyciągnięcie dłoni.
Nic więc w tym dziwnego, że przeczytawszy ogłoszenie
na portalu Stara Oliwa, o „wyjątkowym spotkaniu z wyjątkowym twόrcą” Stefanem Chwin,
odłożyłam inne plany na bok i pobiegłam do Warzywniaka./ Tzn...właściwie pojechałam, ale na spotkaniu dowiedziałam się, że literatura jest mitem i fikcją, więc nie trzeba pisać całej prawdy :) /
Przybyłam przed czasem, ale już trochę za pόźno.
Warzywniak pękał już w szwach, dwa ostatnie miejsca z przodu wolne...trochę mnie zdziwiły...pewnie specjalnie na mnie czekały.
Usiadłam więc dokładnie na przeciw twόrcy.
Spotkanie poprowadziła przemiła pani dr Agnieszka Bzymek z Wydziału Nauk Społecznych Uniwersytetu Gdańskiego. Obok niej zasiadł profesor Stefan Chwin. Opodal, jego oryginalna w swojej wyjątkowości żona, w pięknej, czerwonej sukni i czerwonym kapelusiku z woalka. Patrząc na nią pomyślałam sobie : tak właśnie powinna chyba wyglądać muza poetόw.
Bogata twόrczość Stefana Chwina zainteresowała mnie oczywiście swoim aspektem gdańskim.
Siedziałam więc, słuchając jego opowieści na ten temat, chłonąc ciekawostki, o ktόrych nie wiedziałam i zastanawiając się nad szczegόłami jego dzieciństwa w powojennym Gdańsku.
Muszę przyznac, że momentami miałam dość sprzeczne uczucia i cała siłą woli opanowywałam się, żeby się nie odezwać. Jestem Gdańszczanką w drugim pokoleniu. Moja Mama urodziła się w starej Oliwie, niedaleko Katedry Oliwskiej. Moja Babcia, pochodząca z Kaszub, zamieszkała w Wolnym Mieście Gdańsk w latach 20-tych. Wyrosłam praktycznie na gdańskich opowieściach obu stron, bo moja rodzina reprezentowała polską rodzinę Wolnego Miasta, natomiast mojej chrzestnej – niemiecką, ktora pozostała w Gdańsku po zakończeniu wojny.
A teraz tu, od pana Stefana Chwina usłyszałam o tych „szczęśliwych wygnańcach”, o tym, że jedni zostali z Gdańska wypędzeni, a inni wypędzeni (ze swoich miast) zajęli po nich miejsce.
Zastanowiłam się, kim w takim razie jestem ja - rodowita, dumna Gdańszczanka od pokoleń, ktόra pόł życia przemieszkała w Niemczech, żeby wrόcić do swojego ukochanego miasta.
Usiadłam przy stoliku z dwoma poetami, doskonałymi rozmόwcami i wymienilismy zdania na temat spotkania.
Każde z nas usłyszało coś trochę inaczej, każde z nas inaczej odebrało słowa i gesty twόrcy, pani prowadzącej, publiczności...czy nawet akt desperackiej prόby rozwoju nietrzeźwego dyskutanta, ktόry dolączył pod koniec spotkania.
Polecam wszystkim korzystanie z takich okazji posłuchania artysty, opowiadającego o swojej pracy.
Skłania nas to do zastanowienia się nad naszym życiem, poglądami, daje nam możliwość spojrzenia na coś cudzymi oczami i cudzymi emocjami.
25 marca o godz.18:00 odbędzie się kolejne spotkanie w Warzywniaku. Tym razem z doskonałym poetą i publicystą Sławomirem Płatkiem. Polecam. To będzie wyjątkowy wieczόr z wyjątkowym twόrca.
Swoimi wrażeniami podzieliła się Bożena Tuszkowska